Społeczeństwo

Bóle pamięci

Prof. Bilewicz dla „Polityki”: Polacy są straumatyzowani. Jesteśmy trochę inni, żyjemy na grobach

„W Serbii, na Węgrzech czy w Polsce dominuje poczucie, że narodowe traumy historyczne nie zostały powszechnie uznane”. „W Serbii, na Węgrzech czy w Polsce dominuje poczucie, że narodowe traumy historyczne nie zostały powszechnie uznane”. Iza Kucharska
Nasze państwo posklejane jest z różnych tożsamości, ale doświadczenie wojny jest wspólne. To kluczowy element polskiej opowieści – prof. Michał Bilewicz, psycholog, mówi o tym, co łączy Polaków, Żydów i meksykańskich Indian, oraz skąd się bierze zbiorowy narcyzm i altruizm.
Prof. Michał BilewiczAlbert Zawada/Agencja Wyborcza.pl Prof. Michał Bilewicz

JOANNA PODGÓRSKA: – Po lekturze pana książki „Traumaland” można dojść do wniosku, że my, Polacy, jesteśmy zatruci historią.
MICHAŁ BILEWICZ: – Unikałbym słowa „zatruci”. Zatrucie sugeruje coś trwałego, z czym się nie da żyć. Wolę określenie „trauma historyczna”. Jesteśmy trochę inni. Nie tylko my, Polacy, ale i inne narody czy grupy etniczne, które doświadczyły traumy. Kraje, które Snyder nazywa skrwawionymi ziemiami, doświadczyły ludobójstw, masakr, czystek etnicznych. W krótkim czasie zginęło tu kilkanaście milionów ludzi. Do tego wywózki, pacyfikacje, gwałty, obozy, egzekucje. Żyjemy na grobach i to determinuje nasze reakcje. Okres powojenny nie ułatwił ludziom psychologicznie sensownego wyjścia z tej traumy. Nie było wystarczającego wsparcia dla ofiar. Nie było też atmosfery, w której wszyscy mogliby otwarcie mówić o swoich doświadczeniach. Dopiero teraz, po latach, te tematy powracają i trafiają do centrum debaty publicznej. Samym ofiarom to już nie posłuży, ale działa retraumatyzująco na kolejne pokolenia zalewane martyrologią.

Jak ta trauma się objawia?
Doświadczenia historyczne wpływają na lęki, nieufność, podatność na teorie spiskowe, stosunek do władzy, prawa, instytucji, a jednocześnie na to, co Bogdan Wojciszke nazywa polską kulturą narzekania. To się przejawia zarówno na poziomie psychologicznym, jak i społecznym – instytucje mają problem z funkcjonowaniem, gdy nie mogą się cieszyć zaufaniem społeczeństwa.

Trauma pokolenia wojennego jest oczywista. Odbiła się na kolejnym pokoleniu przez nie wychowanym. Ale z tego, co pan pisze, wynika, że oddziałuje na następne generacje. Jak ona się przenosi?
To jest coś, co mnie czasami zaskakuje.

Polityka 20.2024 (3463) z dnia 07.05.2024; Społeczeństwo; s. 41
Oryginalny tytuł tekstu: "Bóle pamięci"
Reklama