Społeczeństwo

Tajemnice podziemnego miasta

Zagadkowe zabójstwa w warszawskim pustostanie. Ile jest jeszcze takich miejsc?

Tragedia dziejąca się tuż obok nas, w środku nowoczesnego city na warszawskiej Woli, wyszła na jaw, bo jedna kobieta uciekła z wydawało się opuszczonej kamienicy i powiadomiła policję. Tragedia dziejąca się tuż obok nas, w środku nowoczesnego city na warszawskiej Woli, wyszła na jaw, bo jedna kobieta uciekła z wydawało się opuszczonej kamienicy i powiadomiła policję. Maximilian Jaenicke / Unsplash
Tragedia dziejąca się tuż obok nas, w środku nowoczesnego city na warszawskiej Woli, wyszła na jaw, bo jedna kobieta uciekła z wydawało się opuszczonej kamienicy i powiadomiła policję. W budynku znaleziono zwłoki czterech osób.
W sumie znaleziono ciała czterech osób: Polaków Bartosza i Radka oraz Ukraińców Romana i Siergieja. Wyodrębniono już DNA, będzie ustalana ich tożsamość.Patryk Sroczyński W sumie znaleziono ciała czterech osób: Polaków Bartosza i Radka oraz Ukraińców Romana i Siergieja. Wyodrębniono już DNA, będzie ustalana ich tożsamość.

Tamtego kwietniowego dnia Lesia, bezdomna Ukrainka przebywająca w Polsce od kilku lat, przyszła do kamienicy przy ul. Grzybowskiej 71, żeby odwiedzić koleżankę, która tam mieszkała z innymi bezdomnymi. Lesia kilka tygodni wcześniej przeniosła się w inne miejsce. Nie wiadomo, kiedy bezdomni opanowali tę dużą, sześciopiętrową przedwojenną kamienicę stojącą pośród strzelistych wieżowców ze szkła i stali. Od 2018 r. jest przeznaczona do rozbiórki. Poza jedną rodziną wszyscy lokatorzy zostali już przekwaterowani. W ich miejsce weszli bezdomni. Tu mieszkali, żyli, zarabiając jako „parkingowi” wymuszający kilka złotych za „pilnowanie samochodu”.

Z tego, co ustalono, Lesia o tym, że są tam te wszystkie zwłoki, dobrze wiedziała. Zresztą jak wszyscy tam przebywający. – Zestawiając ich wyjaśnienia i informacje, które przekazywali, musieli wiedzieć – mówi prokurator Aleksandra Piasta-Pokrzywa z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadzi śledztwo. I jak wszyscy oni wiedziała, kto zabijał. Wskazują zgodnie na 34-letniego Andrieja S. To Ukrainiec spod Lwowa, w Polsce od czterech lat. U nich zjawił się na początku stycznia tego roku. Tamtego niedzielnego dnia, będąc „w gościach”, nagle zobaczyła, że Andriej „ubrał długi czarny płaszcz i szedł w jej kierunku”. Żeby ją zabić – była o tym przekonana. Opowiadała potem, że pomyślała, że nie zdąży uciec po schodach i przez bramę, bo ta potrafiła się zaciąć. Spojrzała w stronę okna. Pierwsze piętro. Skoczyła, upadła, ale poderwała się i ruszyła na Dworzec Centralny, kawał drogi, ale wiedziała, że tam jest policja. Na dworcowym komisariacie powiedziała, że Andriej chciał ją zabić. Bała się, że będzie następna. Jak następna? – nie rozumieli policjanci.

Polityka 21.2024 (3464) z dnia 14.05.2024; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Tajemnice podziemnego miasta"
Reklama