– Umysł łapówkarza to pole walki, na którym każdego dnia uczucia wyższe ścierają się z prymitywną żądzą przyjęcia kolejnej nienależnej korzyści majątkowej – wyjaśnia mgr Józef Trepaniak z Departamentu Patologii Mózgu CBA, wskazując palcem na ekran komputera.
– Dlaczego walka ta tak często kończy się sięgnięciem po wypełniony banknotami neseser?
– Z naszych badań wynika, że łapówkarstwo to choroba taka jak alkoholizm czy uzależnienie od hazardu – mówi Trepaniak. – Otóż łapówkarze biorą, bo muszą, zwłaszcza gdy im się podsuwa walizkę określonych rozmiarów. Ostatnie eksperymenty pokazały, że taką walizkę weźmie nawet Ryba. Niewykluczone, że weźmie ją także i wicepremier rządu, ale nasze doświadczenia na razie jeszcze tego w pełni nie potwierdziły.
W opinii Trepaniaka wielu uzależnionych sięga po łapówkę pod wpływem stresu, inni biorą na uspokojenie (zaobserwowano u nich wzrost aktywności części mózgu zwanej wzgórzem), jeszcze inni dla przyjemności i relaksu (u tych szczególnie aktywne jest tzw. prążkowie). Jednak najliczniejsza grupa przyznaje, że bierze dlatego, aby nie wziął kto inny. – Lęk, że nienależna korzyść może trafić w przypadkowe ręce, natychmiast skutkuje u nich histerią, skokiem ciśnienia i przewlekłymi chorobami układu krążenia. Można powiedzieć, że wzięcie łapówki ratuje tym ludziom zdrowie i pozwala im na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie – mówi Trepaniak, dodając, że u tej grupy stwierdzono wzrost aktywności przedniej części kory zakrętu obręczy, co wiele mówi.
Departamentowi Patologii Mózgu CBA udało się już zidentyfikować grupę genów mogących zwiększać szansę na odstawienie łapówkarstwa. Porównanie DNA byłych łapówkarzy oraz osób, którym pomimo wielu prób nie udało się zerwać z przyjmowaniem nienależnych korzyści, wykazało, że pierwsi są wyposażeni w 221 różnych genów, których brakuje drugim. – Skala tych braków decyduje m.in. o tym, że albo biorą wszystko, np. gotówkę poniżej 20 zł, tanie perfumy, drób, jaja, albo tylko równo odliczone sumy w reklamówkach lub zwitki wsunięte niepostrzeżenie do kieszeni fartucha – mówi jeden z funkcjonariuszy.
– Niestety, nie jest tajemnicą, że łapówka najlepiej smakuje przy alkoholu, a z kolei alkohol – przy uzgadnianiu wysokości łapówki – twierdzi szef Departamentu Patologii Mózgu. Pracownicy departamentu od dawna podejrzewają, że mechanizmy rozwoju obu uzależnień są te same, dlatego wpadli na pomysł, by lek wypróbowany w jednym nałogu wykorzystać w walce z drugim.
– Lek taki od pewnego czasu testujemy na szczurach i daje on zaskakująco dobre rezultaty. Zaobserwowano, że szpikowane nim zwierzęta nie tylko nie piją, ale także nie przyjmują nienależnych korzyści majątkowych. Liczymy, że podobnie będzie u ludzi – zaciera ręce mgr Trepaniak.
WIĘCEJ: