Weźmy na przykład sensacyjny list, którego ostatnio nie napisał premier Kaczyński do Donalda Tuska – list, kto wie, czy nie przełomowy, choćby dlatego, że został nie napisany i nie wysłany przez urzędującego szefa rządu do lidera największej partii opozycyjnej.
Listu premiera co prawda nie ma, ale bez wątpienia istnieje fakt nienapisania go przez Jarosława Kaczyńskiego i faktu tego nie może się on wyprzeć. Dlatego warto sobie postawić (albo nie) kilka pytań, np.: dlaczego właśnie tego listu premier nie napisał i dlaczego nie napisał go akurat teraz, chociaż miał na to tyle czasu? Jaki zamysł lub jego brak towarzyszył mu lub nie towarzyszył, co chciał w ten sposób dać lub nie dać do zrozumienia lub niezrozumienia? Jakich konkretnie słów w swoim liście nie użył, jakich konkluzji za pomocą tych słów nie zawarł, wreszcie jakich propozycji nie wystosował i o czym tak bardzo pragnął nie poinformować Tuska?
Donald Tusk potwierdził fakt nieotrzymania listu, a politycy PO nie kryją oburzenia prowokacyjną inicjatywą premiera. – To żenujące, z powodu nienapisania listu musimy domyślać się jego treści i odpowiadać na oskarżenia, które nawet nie padły. Tego rodzaju incydenty bardzo obniżają merytoryczny poziom politycznej debaty – mówi jeden z posłów PO.
Donald Tusk rozważa już podobno nienapisanie ostrej w tonie pisemnej odpowiedzi, która przygwoździ premiera, a wyborcom pokaże gotowość Platformy do twardej, ale merytorycznej konfrontacji z PiS.
WIĘCEJ: