Masa, kasa i klasa
Lato na Helu i w okolicy. Miejscowi dzielą turystów na trzy grupy: masa, klasa i kasa
Przy wejściach na plażę i na deptakach Półwyspu Helskiego ankieterzy pytają turystów, w jaki sposób się tu dostali. Półwysep ma zaledwie 34 km długości, ale w czasie wakacji z Władysławowa do Helu samochodem jedzie się często dłużej niż pociągiem z Warszawy do Gdyni.
Martę Balicką, szefową Biura Promocji Jastarni, o wizycie ankieterów poinformowało Biuro Planowania Regionalnego. Od 6 do 14 lipca mieli stać przy molo, w porcie oraz wejściu na plażę nr 49. – Dużo jeżdżę na rowerze i w ogóle kręcę się po okolicy, ale żadnego nie spotkałam – zapewnia Balicka. Ankieterzy odwiedzają wszystkie miejscowości na Helu, w sierpniu będą w Juracie. Miejscowi spodziewają się, że z ankiet będzie wynikało, że turyści woleliby nie stać w korkach tyle godzin. Boją się, że ankiety staną się podkładką dla Polskich Linii Kolejowych, które postanowiły linię kolejową Reda–Hel zelektryfikować. A to spowoduje zwiększony napływ turystów, zwłaszcza jednodniowych. – Mieszkańcy są przeciwni, ale nas nikt o zdanie nie pyta – kwituje Balicka.
Cały półwysep leży na chronionym terenie Natura 2000. – Z dokumentów, które dostało do wglądu Stowarzyszenie Miłośników Kuźnicy, wynika, że elektryfikacja linii kolejowej oznacza wycinkę drzew i likwidację poszycia leśnego na 9 ha tylko w gminie Jastarnia, a jest jeszcze Hel – oburza się Bogna Konkel ze Stowarzyszenia. Trzeba byłoby bowiem wybudować wzdłuż torów kolejowych betonowe słupy wysokości 8 m i pomalować je farbą fluorescencyjną, bo nad półwyspem biegną migracyjne szlaki ptaków. Są tacy, którzy przyjeżdżają jesienią, żeby zobaczyć odlatujące klucze żurawi czy wracające łabędzie zimujące nad zatoką. Zamiast elektryfikacji linii i budowy na półwyspie trafostacji można puścić pociągi na baterie, bez szkody dla przyrody – postulują.