Smutno o nutriach
Smutno o nutriach. Przerażająca wizja rzezi wstrząsnęła Rybnikiem. Ratusz zachował się źle i beztrosko
Przerażająca wizja rzezi 200 oswojonych nutrii, które mieszkańcy Rybnika od lat traktowali jak swoich pupili, sprawiła, że rybnicki magistrat zachwiał się w posadach. Desperackie wysiłki samorządowców, by jakoś ratować sytuację, sprowadzają się do pomysłu, by nutrie, zwierzęta dzikie, i w dodatku inwazyjny gatunek obcy, uznać za zwierzęta bezdomne i oswojone oraz wyasygnować na nie pieniądze z budżetu miasta. A także nakłonić parlament do zmiany ustawy, tak by miasto mogło zająć się budową azylu.
Najpierw prezydent miasta Piotr Kuczera publicznie się pokajał. Przyznał, że zarówno miasto, jak i on sam wykorzystywali zwierzątka jako maskotki do ocieplania wizerunku. Na portalach społecznościowych, ale i w kalendarzu wydanym przez miasto. Ba, był nawet pomysł, by podobizna gryzonia znalazła się w herbie Rybnika. Na bulwarach nad rzeką Nacyną miasto postawiło tablice edukacyjne o preferencjach żywieniowych i zwyczajach nutrii. „Jeżeli chcesz je dokarmiać, dobre menu dla nutrii to świeże warzywa i owoce”, instruowano mieszkańców Rybnika.
Nutrie były sympatyczne i władze miasta nie dostrzegły problemu. A teraz Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska już za chwilę wybierze firmę, która zwierzęta odłowi i zabije. Potem albo staną się pokarmem dla innych zwierząt, albo zostaną zutylizowane. Maszyna już ruszyła. Do przetargu ogłoszonego przez RDOŚ, który na eliminację zwierząt przeznaczył ponad pół miliona złotych, zgłosiły się trzy przedsiębiorstwa. Żadne nie jest z Rybnika. RDOŚ twardo stoi na stanowisku, że przetargu nie można unieważnić. Ani przeznaczyć 560 tys. zł na inny cel, np. na wybudowanie dla zwierząt azylu. Eksterminacja może się zacząć, gdy tylko RDOŚ wskaże wykonawcę. A prezydent Kuczera ma świadomość, że wyborcy mogli mu wybaczyć jazdę samochodem pod wpływem, ale zagłady nutrii już nie.