Szatan może wejść w każdego
Ksiądz Mirek zabił, podpalił ciało. Co mówią tutejsi? „Szatan może wejść w każdego”
Do sklepu w Tarczynie, czterotysięcznym miasteczku, położonym 30 km na południe od Warszawy, wchodzi uśmiechnięty klient: – Niech będzie pochwalony!
– Nie chcę tego nawet słyszeć – odpowiada sprzedawczyni. – Jeden taki już się pochwalił. Tym „jednym” jest ks. Mirosław M., czyli – jak się tu o nim mówi – ks. Mirek. 60-letni proboszcz parafii w pobliskich Przypkach i rektor stołecznego cmentarza Południowego w Antoninowie.
Kilka dni wcześniej, 24 lipca, około dziesiątej wieczorem, jechał samochodem ze znajomym, 68-letnim Anatolem Czaplickim. Pokłócili się o sprawy bytowe: lata temu ks. M. w zamian za działkę zobowiązał się do dożywotniej opieki nad Czaplickim, któremu miał zapewnić mieszkanie. Sprzeczali się o jego lokalizację. Wysiedli z auta we wsi Lasopole, nieopodal krajowej pięćdziesiątki, w połowie drogi między Grójcem a Górą Kalwarią. Proboszcz kilkakrotnie uderzył znajomego siekierą w tył głowy. Potem oblał benzyną i podpalił.
Zdążył spisać numery
– Służby powiadomił mój kolega – opowiada ten sam klient sklepu w Tarczynie. Sprawdzał, co się dzieje na drodze, bo w tych okolicach jest wiele sadów i wiele złodziejstwa. Tym razem jednego z sadowników zaniepokoił wysoki ogień. Zobaczył palącego się człowieka i terenowe auto, które odjeżdża bez świateł. Zdążył spisać numery.
Czaplickiego nie udało się uratować. Oparzenia objęły 80 proc. powierzchni ciała. Według wstępnych ustaleń biegłego ofiara jeszcze żyła. Policjanci od razu zidentyfikowali auto, pojechali na plebanię w Przypkach i zatrzymali właściciela. Proboszcz jest podejrzany o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu od 15 lat więzienia do dożywocia. Przyznał się do winy.