Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Ich korpo, nasze racje

Koniec wolności w sieci? Gdy politycy biorą się za internet, budzą się emocje. W tle spór Unii z USA

Spór o regulacje internetu wpisuje się w amerykańsko- -europejską różnicę podejść do wolności słowa. Spór o regulacje internetu wpisuje się w amerykańsko- -europejską różnicę podejść do wolności słowa. Arkadiusz Hapka
Po jednej stronie: walka z mową nienawiści i bat na samowolę big techów. Po drugiej: zarzuty o cenzurę internetu. Obie rozdzielone krajową polityką i amerykańskimi interesami. Kto tu chce dokonać zamachu na wolność słowa?
Rozstrzyganie sporów miało należeć do Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Do niego miały kierować nakazy usuwania treści policja, usługobiorca lub „zaufany podmiot sygnalizujący”Aleksander Hapka Rozstrzyganie sporów miało należeć do Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Do niego miały kierować nakazy usuwania treści policja, usługobiorca lub „zaufany podmiot sygnalizujący”

Rząd Donalda Tuska zdecydował, że w Polsce ma obowiązywać cenzura internetu. To nie sąd, ale urzędnik podległy rządowi ma decydować, co jest prawdą, a co prawdą nie jest” – grzmiał w Sejmie Dariusz Matecki, poseł PiS. „Nadchodzi cenzura internetu” – ostrzega w sieci Konfederacja. „W praktyce mamy do czynienia z przepisami, które bardziej przypominają rozwiązania znane z państw totalitarnych niż z państwa prawa. Decyzja zapada natychmiast i wydaje ją urzędnik, a sprzeciw można złożyć w sądzie, co jest żartem wobec obywatela w związku z procesami trwającymi długie lata i kosztującymi czas i pieniądze”. Janusz Cieszyński, minister cyfryzacji za rządów Mateusza Morawieckiego, dodaje z kolei, że „decyzje o tym, co należy zdjąć z Facebooka czy X-a, ma podejmować wskazany przez Donalda Tuska Przemysław Kuna”, urzędnik NASK.

Kafka 2.0

Wszystko to są bardzo poważne zarzuty, dotyczące ważnego aspektu życia społeczno-politycznego, czyli wolności słowa w internecie. Konkretnie odnoszą się do projektu nowelizacji Ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, autorstwa Ministerstwa Cyfryzacji. Tymi przepisami rząd chce wdrożyć w Polsce unijny akt o usługach cyfrowych. Zarzeka się, że dzięki nowemu prawu „ochrona przed nielegalnymi treściami w internecie będzie skuteczniejsza”. Co więc faktycznie nas czeka? Kolejna ACTA (już chyba 3.0), przed którą ostrzega opozycja wespół z rządem USA i big techami? Czy skuteczne przyciśnięcie platform cyfrowych – tak, by ich użytkownicy byli lepiej chronieni?

Skąd potrzeba prawa dotyczącego relacji platform z ich użytkownikami? Są przecież regulaminy, zasady społeczności i różne wewnętrzne regulacje. Tyle że ponad 20 lat od powstania Facebooka i dekadę, odkąd ByteDance uruchomiło TikToka, widać, że autoregulacje nie chronią użytkowników w zderzeniu ze znacznie silniejszymi korporacjami.

Polityka 44.2025 (3538) z dnia 28.10.2025; Społeczeństwo; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Ich korpo, nasze racje"
Reklama