Nagły atak spowodował panikę i blokadę centrum Torunia, na ulice wyszła policja, straż pożarna i pirotechnicy z psami wyszkolonymi do szukania bomb. Dyrektor Muzeum natychmiast zawiadomił służby ratunkowe. Pirotechnicy wykluczyli, by w przesyłkach były bomby. W książkach nie znaleziono też śladów groźnych substancji, bakterii wąglika czy jakichkolwiek trucizn, poza kilkoma wybuchowymi fragmentami, w których turecki autor stara się wykazać związki darwinizmu z faszyzmem i komunizmem, a także walczy z teorią ewolucji gatunków. „Ci, którzy sieją w świecie terror, w rzeczywistości są darwinistami. Darwinizm jest jedyną filozofią, która nadaje wartość konfliktowi, a więc faktycznie do niego zachęca" - pisze w „Atlasie" Haruna Yahya.
Na wszelki wypadek „Atlasy" przewieziono do magazynów Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Czekają tu na dalsze analizy, m.in. językową. Ma ona odpowiedzieć na pytanie, czy pod nazwiskiem Haruna Yahaya nie działa przypadkiem europoseł Maciej Giertych, który swoimi broszurami utrzymanymi w podobnej poetyce jakiś czas temu zaatakował Brukselę. Po dwóch godzinach od chwili zamknięcia „Atlasów" w magazynach policja odblokowała ulice Starego Miasta.
W wyniku zajścia większych strat materialnych ani intelektualnych nie zanotowano. Nie wykluczamy, że jedynymi ofiarami brutalnego ataku okazali się pirotechnicy, którzy bez wcześniejszych treningów, asekuracji i ochronnych skafandrów musieli przeczytać kolejno każdy z jedenastu egzemplarzy „Atlasu Stworzenia". Odważnych pirotechników natychmiast hospitalizowano. Ich stan jest obecnie stabilny, a zdrowiu i życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.