Nieoficjalnie od dawna wiadomo, że lewica w całą tę Opatrzność nie bardzo wierzy, a brak wiary umacniają w niej wyniki ostatnich wyborów oraz wyraźnie rysujący się kryzys przywództwa w LiD. W sytuacji, gdy na czele lewicy stoi ktoś taki jak kolega Olejniczak, wiara w jakąś czuwającą nad nami opatrzność jest niczym nieuzasadniona, a w każdym razie mocno przedwczesna, twierdzą niezadowoleni członkowie SLD. Politycy lewicy nastawieni do Opatrzności bardziej kompromisowo podejrzewają, że nawet jeśli wzmiankowana Opatrzność rzeczywiście istnieje, to sprzyja tylko jednej opcji światopoglądowej, nie ma zatem powodu wspierać jej finansowo ze środków budżetowych, o co apelują kościelni hierarchowie.
Zdaniem posłanki Senyszyn, w sztucznie podsycanej przez określone koła wrzawie wokół Opatrzności Bożej w istocie chodzi o dojenie państwa, dlatego LiD zamierza wystosować do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zablokowanie wypłaty 30 mln zł z budżetu na Świątynię i Centrum Opatrzności Bożej. W opinii liderów lewicy, ewentualna wypłata byłaby niezgodna z konstytucyjną zasadą rozdziału Opatrzności Bożej od państwa.
W odpowiedzi poseł PiS Tadeusz Cymański poszedł na całość i zagroził w mediach inicjatorom wniosku surową odpowiedzialnością przed Trybunałem Najwyższego.
Ogarnięci nastrojami antyopatrznościowymi liderzy LiD deklarują, że nie poddadzą się wyrokom tego Trybunału, dopóki jego aktualny przewodniczący nie zostanie zastąpiony kimś bardziej neutralnym światopoglądowo.