Amerykanie uważają, że kieszonkowe należy dawać jak najkrócej. Chcesz mieć własne pieniądze na gry komputerowe, kino czy komórkę – zarób je sam. To uczy szacunku dla pracy i pieniądza. Włosi są mniej wymagający wobec swoich dzieci. Pewna 81-letnia Sycylijka z Caltagirone zwróciła się do policji z prośbą, by funkcjonariusze przekonali jej 61-letniego syna, bezrobotnego kawalera, do poprawnego zachowania; nie wracał na czas do domu, wychodził nie mówiąc dokąd. Matka ukarała go odebraniem kluczy do domu i kieszonkowego. Wezwany do komisariatu syn stwierdził, że to jego matka źle się zachowuje, nie wpuszczając go do domu, a poza tym – wyjaśnił – źle gotuje. Policji udało się pogodzić rodzinę. Syn odzyskał klucze i kieszonkowe, matka otrzymała obietnicę poprawy.
Polakom bliższy jest model włoski; rodzice czują się odpowiedzialni za swoje dzieci nawet wtedy, gdy to dzieci – z racji zaawansowanego wieku – powinny już brać odpowiedzialność za rodziców. W skrajnych, ale nieodosobnionych przypadkach zaczyna się od płacenia złotówki za każdego buziaka danego mamusi. Kończy na tym, że 40–50-letni synalek, który nigdy w życiu nie splamił się pracą, odbiera matce większość skromnej renty lub emerytury. A mama nie idzie z tym na policję, bo jakże to, donosić na własne dziecko?
Na słodycze i komórki
Psychologowie są na ogół zgodni: dzieciom należy dawać kieszonkowe. Posiadanie własnych pieniędzy uczy dodawania i odejmowania, samodzielności, planowania wydatków, oszczędności, cierpliwości, dokonywania wyborów.
Zgodni są też co do tego, że nie należy płacić za codzienne prace domowe, takie jak zmywanie, wyniesienie śmieci czy sprzątanie.