Społeczeństwo

A może to nasz syn?

Jak walczyć z narkomanią

Fot. gadl, Flickr, CC by SA Fot. gadl, Flickr, CC by SA
Rozmowa z Kasią Malinowską-Sempruch, szefową Międzynarodowego Programu Polityki Narkotykowej w Open Society Institute

Krystyna Lubelska: – Wiele lat spędziła pani w USA, dużo podróżowała po świecie, przyglądając się różnym formom walki z narkotykami. Jak ocenia pani sytuację w Polsce?

Kasia Malinowska-Sempruch: – Nasz kraj nie wypada najlepiej. Mamy restrykcyjną ustawę antynarkotykową, którą zaostrzono 9 lat temu. Przewiduje karanie za każdą posiadaną ilość substancji psychoaktywnych. W rezultacie tej ustawy priorytety działania policji zostały zachwiane – zamiast ścigać gangsterów, którzy sprowadzają lub produkują towar i go rozprowadzają – ściga się młodych ludzi, osoby uzależnione, czyli w pewnym sensie ich ofiary.

Jeśli popatrzymy w statystyki, kto trafia do prokuratury, kto zostaje skazany, widać, że są to w większości młodzi ludzie, zatrzymani przez policję za posiadanie małej ilości towaru – do 3 gramów, co sugeruje własne użytkowanie. Z badań prof. Krzysztofa Krajewskiego z UJ wynika, że stanowią oni 75 proc. osób, którym wytoczono sprawę z paragrafu narkotykowego. To absurdalne. W ostatnich latach kilkanaście tysięcy osób rocznie skazywanych było za posiadanie narkotyków i liczba ta co roku wzrasta, a za handel nimi w 2007 r. wydano tylko 832 wyroki.

Jednak nawet niewielka porcja narkotyku może okazać się groźna w skutkach.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie pochwala brania. Nikt nie podważa faktu, że substancje psychoaktywne są zagrożeniem dla stanu świadomości. Jednak młodzi ludzie są ciekawi, chcą próbować różnych zakazanych owoców, na to nie ma rady.

Prawo istnieje po to, żeby naginać ludzi do unikania pewnych niepożądanych zachowań.

Nie powinno jednak sprzyjać łapaniu płotek. Polska jako czołowy producent amfetaminy zajmuje drugie miejsce w Europie.

Polityka 40.2009 (2725) z dnia 03.10.2009; Ludzie i obyczaje; s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "A może to nasz syn?"
Reklama