Sport

Słoweńska klątwa przełamana. Siatkarze w finale mistrzostw Europy

Polscy siatkarze pokonali w półfinale Słoweńców i są w finale mistrzostw Europy. Na zdjęciu Norbert Hubert atakuje z krótkiej, blokować próbuje Jan Kozamernik. 14 września 2023 r. Polscy siatkarze pokonali w półfinale Słoweńców i są w finale mistrzostw Europy. Na zdjęciu Norbert Hubert atakuje z krótkiej, blokować próbuje Jan Kozamernik. 14 września 2023 r. Forum
Na piątych mistrzostwach Europy Polacy w końcu pokonali Słowenię i zagrają w finale. Mecz w Rzymie był bardzo emocjonujący i ciężki, bo Słowenia to jeden z tych zespołów, z którym naszym zawsze gra się bardzo, bardzo trudno.

Trudno było być stuprocentowym optymistą przed tym półfinałem euro 2023. Podczas poprzednich mistrzostw Europy Słowenia pokonała Polskę właśnie w półfinale, podobnie jak cztery lata temu. W 2017 r. i w 2015 r. Słoweńcy wygrywali z nami na jeszcze wcześniejszym etapie. Po prostu słoweńska klątwa.

Szczęście spadało znad siatki

Pierwszy set od początku pokazał, że pewniaka do zwycięstwa tu nie będzie. Punkt za punkt, atak za atak, obrona za obronę, kontra za kontrę. I nawet kiedy Polacy w końcu odskoczyli na 14:12 (pierwszy czas dla Słowenii), za chwilę znów był remis po 16. Gdy wydawało się, że lepiej działa polski blok, Słoweńcy po chwili rewanżowali się podobną ścianą z dłoni. Równowaga była – przynajmniej optycznie – w popełnianych błędach, zwłaszcza jeśli chodzi o autowe zagrywki.

Niebezpiecznie zrobiło się przy stanie 22:21 (pierwszy czas wziął wtedy Nicola Grbić). Szczęście – jak mówił Zdzisław Ambroziak – siedziało okrakiem na siatce i długo nie chciało spaść na żadną ze stron. W końcu się jednak zdecydowało: niestety dla nas po błędzie w ataku z krótkiej Kochanowskiego Słowenia zapisała sobie pierwszego seta (25:23).

Drugi set zaczął się źle. I nerwowo: Polacy przerwali akcję i poprosili o challenge przekonani, że zbijający Słoweniec przekroczył linię. Nic z tego: powtórka pokazała, że atak był prawidłowy. To odbiło się na grze, Polacy przegrywali już 2:6. Wtedy do zagrywki poszedł Leon i zaskoczyło: trzy jego serwisy i był remis po 6. W tym momencie widać było, że Polacy wrócili, a mylić zaczęli się pewni do tej pory Słoweńcy (szybko wzięli czas przy 13:9 dla Polski). To się nie zmieniało, choć Polacy zaczęli niebezpiecznie wykorzystywać limit błędów, na które mogli sobie pozwolić. Słoweńcy nie byli już jednak tak perfekcyjni jak w pierwszym secie. 25:21 dla Polaków.

Trzeci set to znowu wyrównana gra. Nasi byli momentami pewniejsi w ataku, ale Słoweńcy wyczyniali cuda w obronie. „Ciasno, ciasno idzie, punkt za punkt, nie ma miękkiej gry” – tak Wojciech Drzyzga komentował to, co widzieliśmy na rzymskim parkiecie. Nagle Słoweńcy jakby zrzucili jeden bieg, na pewno nie pomogło też podkręcenie nogi przez Ropreta, który musiał zejść z boiska. W grze próbował ich jeszcze utrzymać świetnymi zagrywkami Urnaut, ale Polacy pilnowali kilkupunktowej przewagi (17:13), grali spokojnie i coraz skuteczniej. Ostatecznie było 25:20 i 2:1 dla Polaków.

Ciężki mecz, klątwa przełamana

Siatkówka nie takie jednak zwroty akcji widziała, co najlepiej oddaje słynne powiedzenie, że kto nie wygrywa w trzech setach, przegrywa w pięciu. Trzeba było mocno trzymać kciuki, żeby nie doszło do tie-breaka, bo w nim szczęście na siatce potrafi spaść na stronę, która w przekroju całego spotkania nie była lepsza.

Słoweńcy byli pod ścianą, a w takiej sytuacji zespół albo może się spalić, albo pokazuje wszystko, co ma najlepsze. Słoweńcy to oczywiście drużyna z tej drugiej grupy, dlatego znów „było ciasno”. Dopiero przy 13:11 dla Polaków Gheorghe Cretu musiał wziąć czas (swoją drogą to jeden z ulubionych trenerów polskich siatkarzy, z sukcesami prowadził ZAKS-ę Kędzierzyn Koźle). Od tego momentu Słoweńcy jakby stracili wiarę w możliwość odwrócenia losów meczu i zrobiło się 17:11 (kapitalna gra Leona). I znowu: siatkarze Słowenii jeszcze potrafili zmniejszyć straty z 5 do 2 pkt (cztery zagrywki Urnauta i było „tylko” 22:20), ale Polacy przekonująco i konsekwentnie ściągali to szczęście znad siatki na swoją stronę. 25:21 i wygrana 3:1.

Słoweńska klątwa na mistrzostwach Europy została przełamana.

Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną