1293 - tylu żołnierzy NATO zginęło w Afganistanie od 7 października 2001 r. Tylko w pierwszym półroczu tego roku, który zapowiada się na najkrwawszy w ośmioletniej wojnie, zginęło 166 żołnierzy. W tym samym czasie śmierć poniosło aż 1013 afgańskich cywilów, o 24 proc. więcej niż w roku ubiegłym. Ponad połowę, 595 osób, zabili talibowie, 310 zginęło z rąk wojsk rządowych i NATO, w tym 200 wskutek bombardowań NATO. Na początku lipca ruszyło amerykańskie przesilenie, czyli zwiększenie kontyngentu, połączone ze zmianą taktyki, które w ubiegłym roku położyło kres wojnie domowej w Iraku. Teraz Barack Obama oczekuje tego samego rezultatu w Afganistanie, zwłaszcza że część z 20 tys. dodatkowych żołnierzy została przerzucona prosto z Iraku. Ale głównodowodzący wojsk USA gen. Stanley McChrystal już prosi o dalsze posiłki. W tym samym czasie kolejne kraje rezygnują z udziału w wojnie: Holendrzy ewakuują się w tym roku, Kanadyjczycy zostają do 2011. - NATO nie szykuje się do odejścia - zapewnia Anders Fogh Rasmussen, nowy sekretarz generalny Sojuszu, który zjawił się w Kandaharze dzień po objęciu urzędu. Ale zaraz potem dodał: - Mam nadzieję, że w trakcie mojego mandatu uda nam się pomóc Afgańczykom przejąć odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo.
Reklama