Setki milionów metrów sześciennych ziemi i kamienia trzeba będzie wywieźć, by rozszerzyć Kanał Panamski, który w najwęższym miejscu kontynentu amerykańskiego łączy Pacyfik z Atlantykiem. Rozbudowa ma kosztować 5,25 mld dolarów. W tym celu wysadza się w powietrze całe łańcuchy wzgórz.
Wyzierające z dżungli otwarte czerwone rany po eksplozjach materiałów wybuchowych to powód do radości dla kolumbijskiego geologa Camila Montesa i jego współpracowników ze Smithsonian Tropical Research Institute (STRI). W ten sposób odsłania się bowiem ogromne połacie terenu, które skrywają liczące miliony lat skarby. Naukowcy spodziewają się, że dzięki temu uda się rozwikłać wiele zagadek historii Ziemi.
– Wykopują nam tutaj ogromną dziurę za miliardy dolarów – mówi Montes, niski, krępy mężczyzna z trzydniowym zarostem i w okularach. – To jedyne w swoim rodzaju szczęśliwe zrządzenie losu dla nauki. Administracja Kanału umożliwia nam badanie warstw skalnych, do których inaczej nigdy byśmy się nie dostali. To, co tutaj znajdujemy, może zmienić cały nasz obraz świata. W ostatnich miesiącach zespół Montesa odkrył ponad dwa tysiące skamielin: pnie drzew, liczące do 20 mln lat zęby krokodyli i rekinów, żebra delfinów, skorupy żółwi, szczątki prehistorycznych lam, leniwców i mastodontów. – A to dopiero początek – mówi Montes.
Wielkie przemieszanie
Żeby zrozumieć, jak mała Panama mogła wpłynąć na klimat świata, bieg prądów morskich i ewolucję życia na całym kontynencie, trzeba sięgnąć kilka milionów lat wstecz – do czasu, gdy między Ameryką Północną a Południową rozciągał się jeszcze ocean.
Prace nad rozszerzeniem Kanału Panamskiego pozwalają wyjaśnić losy lądowego połączenia Ameryki Północnej z Południową.
Reklama