Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Pretorianie Obamy

Rahm Emanuel, David Axelrod

David Axelrod i Rahm Emanuel - pretorianie Obamy David Axelrod i Rahm Emanuel - pretorianie Obamy Forum
W Białym Domu tylko dwóch ludzi ma tak nieograniczony dostęp do prezydenta i takie wpływy.

Szef prezydenckiej kancelarii Rahm Emanuel i starszy doradca David Axelrod znają się, przyjaźnią i pracują razem od 27 lat. Poznali się w 1982 r., kiedy Emanuel, wówczas 23-letni konsultant polityczny, namówił Axelroda, wtedy dziennikarza „Chicago Tribune”, do napisania artykułu o kampanii jednego z jego klientów. Wkrótce sam Axelrod przeszedł do polityki. Kiedy Emanuel się ożenił, Axelrod był świadkiem na jego ślubie. Biegunowo różnią się charakterami – Emanuel to pistolecik, porywczy i niestroniący od publicznych ataków na przeciwników swoich i prezydenta, Axelrod, spokojny i melancholijny, wydaje się uosobieniem łagodności.

Do Białego Domu wnieśli też odmienne atuty: Axelrod zna prezydenta dużo dłużej – od 17 lat – odkrył go i wylansował. Zanim jednak przybył z Obamą do Waszyngtonu, nie miał doświadczenia w stolicy. Miał je natomiast Emanuel, weteran z ekipy Billa Clintona, do niedawna kongresman znający wszystkie tajniki krajowej polityki. Obaj są wszakże, jak Barack Obama, produktem Chicago, metropolii o burzliwej historii konfliktów etniczno-rasowych, silnego ośrodka lewicowego radykalizmu, miasta wybitnych intelektualistów i Ala Capone. Chicagowską politykę, zdominowaną przez demokratów, określa się jako uliczną: słynie z bezwzględności i sztuki twardych układów. Oraz korupcji.

Rahmbo wysyła rybę

Wpływy Emanuela w Białym Domu daleko wykraczają poza rolę odźwiernego kontrolującego dostęp do prezydenta. Według wtajemniczonych szef kancelarii uczestniczy w kształtowaniu polityki krajowej, a także zagranicznej bardziej niż którykolwiek jego poprzednik w ciągu ostatnich 20 lat. Współdecyduje też o polityce kadrowej – zablokował m.in. kilka nominacji Hillary Clinton w departamencie stanu, chociaż w formalnej hierarchii władzy to ona plasuje się wyżej. Niektórzy uważają go wręcz za drugą osobę w państwie. Jego najważniejsza rola polega na urabianiu Kongresu, aby współpracował z Obamą w realizacji programu prezydenta, zamiast sypać mu piasek w tryby.

Mimo demokratycznej większości na Kapitolu prezydent nie ma z Kongresem łatwego życia. Potężne lewe skrzydło partii z przewodniczącą Izby Reprezentantów Nancy Pelosi ciągnie Obamę w swoją stronę, namawiając go na dodatkowy pakiet wspierania koniunktury, który pogłębiłby deficyt, i na ograniczenie misji w Afganistanie. Emanuel musi tonować te żądania i nakłaniać postępowych demokratów do kompromisów. Ma tu doświadczenie – jako doradca Clintona w latach 90. pomógł mu pojednać się z własnym stronnictwem, kiedy ówczesny prezydent poparł takie centrowe inicjatywy, jak np. ustawa o ograniczeniach zasiłków dla bezrobotnych. Teraz Emanuelowi jest trudniej, bo demokraci kontrolują Kongres i lewica czuje się pewniej.

Emanuel, który sam uchodzi za centrystę i pragmatyka, codziennie odwiedza Kapitol i godzinami przekonuje swych byłych kolegów, że polityka jest sztuką osiągania możliwego. Odniósł już kilka sukcesów – to jemu głównie przypisuje się uchwalenie pierwszego pakietu wspierania koniunktury, ustawy o ratowaniu banków i ambitnego budżetu mimo twardej opozycji republikanów i wahań konserwatywnych demokratów z południa. W batalii o reformę ubezpieczeń zdrowotnych wygrał pierwszą rundę, kiedy obie izby uchwaliły swoje wersje ustaw. Ale do finału reformy zdrowotnej jeszcze daleko.

Nawet w obfitującym w pracoholików Waszyngtonie Emanuel bije w tej dziedzinie rekordy. Wstaje o 5 rano i po półgodzinnym pływaniu w basenie pędzi do siłowni na Kapitolu, gdzie zasięga języka u ćwiczących tam kongresmanów. Narady z personelem w Białym Domu rozpoczyna już o 7.30, żeby Barack Obama po śniadaniu dostał pełny przegląd sytuacji. Jak obliczyli jego współpracownicy, rozmawia przez telefon z ok. 50 osobami dziennie, a do kilkuset wysyła e-maile. Na jego biurku, gdzie wszystko leży w idealnym porządku, jest m.in. specjalne urządzenie przypominające GPS, które non stop pokazuje, gdzie znajduje się prezydent.

Emanuel słynie z agresywnego stylu, za co obdarzono go na Kapitolu przydomkiem Rahmbo. Jeszcze jako młody doradca polityczny w Chicago wysłał pocztą śniętą rybę autorowi sondażu, który błędnie obliczył poparcie dla jego kandydata w wyborach lokalnych. Dziś częściej stara się być miły – senatorom, których pragnie zjednać, potrafi przysyłać drobne prezenciki. Nadal jednak w rozmowach daje upust temperamentowi często używając wulgaryzmów. Na urodziny bracia podarowali mu tabliczkę z wygrawerowanym napisem: Undersecretary for Go Fuck Yourself (podsekretarz ds. idź się p...).

Siekiera w Białym Domu

David Axelrod zna Obamę najdłużej z jego całego obecnego otoczenia – poznali się w Chicago w 1992 r. Jego biuro przylega bezpośrednio do Gabinetu Owalnego i, jak się uważa, prezydent nikomu bardziej nie ufa i z nikim poza rodziną nie spędza tyle czasu co ze swoim głównym strategiem. Jako konsultant polityczny Axelrod specjalizował się w lansowaniu czarnych kandydatów w okręgach wyborczych z białym elektoratem – wykreował m.in. gubernatora Massachusetts Devala Patricka, jednego z dwóch rządzących dziś czarnych gubernatorów.

On też jako pierwszy dostrzegł wyjątkowy potencjał w Baracku Obamie, wówczas młodym senatorze stanowym z Illinois, absolwencie Harvardu o niezwykłej, wielokulturowej biografii. Potem pomógł mu wygrać demokratyczne prawybory do Senatu w 2004 r. To był milowy krok w karierze Obamy. Cztery lata później, wspólnie z szefem kampanii wyborczej Davidem Plouffem, którego sam wyznaczył, Axelrod przyczynił się do zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Wszyscy podkreślają, że koncyliacyjna osobowość Axelroda – jego kultura, powściągliwość i skromność – miała tonujący wpływ na resztę zespołu i umożliwiła harmonijną współpracę, co kontrastowało z ciągłymi kłótniami w ekipie Hillary Clinton.

W Białym Domu Axelrod – zwany Ax, po angielsku siekiera – zajmuje się z grubsza tym co przedtem, jako że amerykańska kampania wyborcza i praca nad wizerunkiem prezydenta nie kończą się nigdy. Axelrod kontroluje przekaz, jaki Biały Dom kieruje do opinii publicznej – składają się na niego organizowane co środa zebrania w gronie najbliższych doradców, wskazówki dla autorów przemówień prezydenta (patrz następna sylwetka) i narady z rzecznikiem prasowym Robertem Gibbsem. Axelrod pełni u Obamy podobną funkcję co Karl Rove u George’a Busha, także blisko związany ze swoim szefem na długo przed wejściem do Białego Domu.

Podobnie jak Emanuel współtworzy politykę prezydenta, chociaż w znacznie większym stopniu krajową niż zagraniczną, także dlatego, że ta pierwsza na razie absorbuje Obamę dużo bardziej. Bodaj najwięcej czasu zajmuje Axelrodowi odpieranie ataków republikańskiej opozycji – z jego inicjatywy Biały Dom podjął polemikę z konserwatywnym komentatorem radiowym Rushem Limbaugh (patrz s. 98), który życzył Obamie, aby mu się nie powiodło. Za jego też sprawą bojkotowano prawicową telewizję Fox.

Z tandemu pretorianów prezydenta to Emanuel przyciąga większą uwagę mediów – stał się nawet bohaterem dokumentalnego filmu o zwycięstwie demokratów w wyborach do Kongresu w 2006 r. Wyłania się z niego obraz Rahmbo jako działacza fanatycznie oddanego partii, stosującego makiaweliczne metody w kampanii wyborczej i wypruwającego sobie żyły, aby zmobilizować kandydatów. Demokraci powrócili wtedy do władzy na Kapitolu po 12 latach przerwy i było to zasługą głównie Emanuela, formalnie przewodniczącego Komitetu Demokratycznych Kampanii do Kongresu. Cały jednak życiorys szefa sztabu Obamy mógłby się stać tematem filmu, i to fabularnego – tyle w nim barwnych epizodów i komplikacji, począwszy od historii rodzinnej.

Związki rodzinne

Rodzice Emanuela przyjechali do USA z Izraela w 1958 r., na krótko przed urodzeniem Rahma. Jego ojciec Benjamin działał w podziemnym Irgunie, kierowanej przez Menachema Begina organizacji terrorystycznej, walczącej z brytyjskimi władzami Palestyny. Do 15 roku życia Rahm miał również izraelskie obywatelstwo, ale zrzekł się go, by uniknąć poboru do wojska. Jako student przyjeżdżał regularnie do kraju przodków na wakacje, a w czasie wojny w Zatoce Perskiej w 1991 r. zgłosił się do armii izraelskiej i pomagał przy remontach czołgów. Mimo to Emanuel uznał teraz, że należy wywierać presję na rząd Izraela, aby zaprzestał budowy osiedli na ziemiach okupowanych. Może to mieć związek z faktem, że jego matka była w Chicago lewicową działaczką walki o równouprawnienie czarnych, wielokrotnie aresztowaną po ulicznych demonstracjach, a dziadek po kądzieli organizował związki zawodowe.

Dorabiając jako młody chłopak w rzeźni, Rahm stracił środkowy palec. W szkole uczył się baletu i zapowiadał się na świetnego tancerza. W domu dorastał w atmosferze kultu wiedzy i rywalizacji. Dwaj jego bracia: Ari i Ezekiel, również zaszli wysoko – pierwszy jest wziętym agentem w Hollywood, drugi wybitnym bioetykiem, który pracuje dziś jako doradca w Białym Domu. O samym Rahmbo mówi się, że wszystko, za co się brał, robił dobrze. Kiedy odszedł z ekipy Clintona, został bankierem inwestycyjnym w Chicago i w ciągu trzech lat zarobił 20 mln dol. W Kongresie poprowadził demokratów do zwycięstwa w 2006 r., a dwa lata później był faworytem na przewodniczącego Izby Reprezentantów i długo opierał się Obamie, gdy ten proponował mu stanowisko szefa kancelarii. Przyjacielowi jednak nie mógł odmówić.

Z kolei Axelrod całe dorosłe życie spędził w Chicago, z tego większość zajmując się lokalną polityką. Los nie szczędził mu wszakże osobistych tragedii. Urodził się w 1955 r. w rodzinie żydowskich imigrantów w Nowym Jorku. Ojciec, psycholog, rozszedł się z matką, kiedy David miał 8 lat, a 11 lat później popełnił samobójstwo. Axelrod długo ukrywał ten fakt, dopiero niedawno ujawniony publicznie. Przyszły guru Obamy wcześnie – pod wpływem matki, lewicowej dziennikarki – zaraził się polityką. Jako trzynastolatek rozdawał ulotki Roberta F. Kennedy’ego przed wyborami prezydenckimi w 1968 r. Podobnie jak Emanuel studiował nauki polityczne na Uniwersytecie Chicagowskim. Tam poznał przyszłą żonę. Córka Axelrodów Lauren cierpi na epilepsję i od czasu jednego z ataków, który spowodował trwałe uszkodzenie mózgu, mieszka w domu opieki.

Po studiach Axelrod robił szybką karierę dziennikarską – w „Chicago Tribune” był najmłodszym komentatorem politycznym w historii tej gazety. Wkrótce jednak zaczął pracować jako konsultant dla demokratycznego kongresmana Paula Simona w jego kampanii do Senatu i doradztwo polityczne stało się jego nowym zawodem. Z czasem założył własną firmę Axelrod&Associates, świadczącą usługi demokratom ubiegającym się o stanowiska w Illinois i całym kraju. Powiedział kiedyś, że kieruje nim idealizm zrodzony z dziecięcej fascynacji Kennedym, ale nie przeszkadzało mu to w biznesie. Zanim przeniósł się do Białego Domu, obok firmy obsługującej polityków prowadził równolegle doradztwo dla korporacji, pomagając im urabiać opinię publiczną metodami politycznego PR. Na sprzedaży udziałów w obu firmach zarobi w najbliższych latach – jak się szacuje – ok. 3 mln dol.

Pretorianie Obamy

Emanuel i Axelrod rozdają karty w Waszyngtonie, ale ich dalsze losy zależą od powodzenia rządów Obamy. Prezydent ma rosnące kłopoty – jest nadal lubiany, jednak poparcie dla jego polityki słabnie. Coraz głośniej krytykowana jest jego strategia walki z kryzysem ekonomicznym i jednoczesnego wdrażania reform, w tym sztandarowej ustawy o ubezpieczeniach zdrowotnych. Zdaniem krytyków, Obama powinien był skupić się na walce z recesją w obliczu wciąż rosnącego bezrobocia. Za strategię tę odpowiadają obaj jego pretorianie, zwłaszcza Emanuel. Wynika ona ze zrozumiałej kalkulacji, że głębsze reformy należy przeforsować w pierwszym roku prezydentury, bo w następnym zaczyna się kampania przed wyborami uzupełniającymi do Kongresu, co zniechęca ustawodawców do ryzykownych decyzji.

Wybory w listopadzie 2010 r. mogą skończyć się porażką demokratów, jak zwykle w historii USA, gdzie partia rządząca często przegrywa w Kongresie w połowie kadencji swojego prezydenta. Gdyby demokraci utracili większość na Kapitolu, tak jak to się stało w 1994 r., Obama może będzie zmuszony grać rolę arbitra między zwycięskimi republikanami a własną partią, by samemu nie stracić szans na reelekcję. Emanuel, pragmatyk doświadczony w sztuce kompromisów, może mu w tym pomóc. Waszyngtońscy obserwatorzy mają wątpliwości co do Axelroda, który jako specjalista od polityki wielkich miast – bazy tradycyjnego elektoratu demokratów – wydaje się bardziej związany z partyjną lewicą.

Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną