Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Z Madonną po mamonę

Moda na kabałę

Madonna - niegdyś żarliwa katoliczka, dziś wierzy w magię czerwonej nitki Madonna - niegdyś żarliwa katoliczka, dziś wierzy w magię czerwonej nitki ZTA/ZOB / BEW
Światowa gwiazda popu stała się jedną z najgorliwszych fanek Centrum Nauczania Kabały. I to głównie ona rozsławiła kabałowy biznes.

W 1587 r., gdy Chaim Vital, najzdolniejszy uczeń wielkiego kabalisty rabbiego Izaaka Lurii Aszkenaziego, leżał złożony śmiertelną chorobą, jego brat nie mógł oprzeć się pokusie i za 50 tys. dukatów skopiował i sprzedał rękopisy Chaima i innych wielkich mistyków judaizmu. Krążyły one najpierw po Palestynie, a później w skupiskach żydowskich na całym niemal świecie. I tak to łapówka przekształciła Kabałę, klejnot mistycyzmu żydowskiego, z wiedzy tajemnej, zazdrośnie strzeżonej przez wąski krąg mędrców osiadłych w galilejskim miasteczku Sefad, w naukę dostępną każdemu, kto – z większym lub mniejszym powodzeniem – pragnął przeniknąć przez zewnętrzną powłokę Starego Testamentu.

Nie wiemy dokładnie, jaką wartość mają XVI-wieczne dukaty w przeliczeniu na dzisiejsze waluty, ale dla rabina dr. Philipa Berga z Beverly Hills w Kalifornii, założyciela i właściciela Centrum Nauczania Kabały, z całą pewnością jest to niewiele więcej niż sute kieszonkowe. Jedna tylko Madonna, która sprzedała dotychczas 250 mln płyt i zdobyła siedem nagród Grammy, zasiliła kasę Centrum sumą 13 mln dol. (niektóre źródła twierdzą, że „nawrócenie” kosztowało ją aż 20 mln).

Uznane przez amerykańskie władze skarbowe za instytucję kościelną Centrum nie ma obowiązku składania CIT i nikt nie wie dokładnie, jakie są jego rzeczywiste dochody z opłat za nauczanie, za sprzedaż książek i dysków traktujących o Kabale, butelek napełnianych „uzdrawiającą” wodą oraz czerwonych nitek chroniących od uroków. Nie ulega jednak wątpliwości, że współczesny kabała-biznes rabina Berga jest jednym z bardziej intratnych przedsięwzięć naszego stulecia. Liczne naśladownictwa, niektóre prowadzone przez chasydów, inne stanowiące prywatną inicjatywę ogłaszających się w Internecie rabinów i pseudorabinów, nie dorastają mu do pięt.

W centrali w Los Angeles Bergowie zatrudniają 75 pracowników, nie licząc wielu wolontariuszy, którzy odbierają telefony, sprzątają pomieszczenia i sprzedają literaturę kabalistyczną w handlu door to door. Filie Centrum Nauczania rozsiane są po wszystkich większych miastach Stanów Zjednoczonych, działają w Kanadzie, Meksyku i we Francji, a ostatnio również w najstarszej dzielnicy izraelskiego Sefadu. Przed trzema laty rabin Berg nabył za 4,5 mln dol. pomieszczenia biurowe w Tel Awiwie; mieści się tam ośrodek nadzorujący działalność firmy w czterech izraelskich miastach. Lokalny dyrektor rabbi Mosze Rosenberg twierdzi, że ma rocznie 10 tys. uczniów.

Kosmiczna paramateria

Początków Kabały – takiej, jaka znana jest dzisiaj – szukać należy w Księdze Blasku, spisanej w Katalonii pod koniec XIII w. Księga ta opiera się na mistycznym związku między 22 literami hebrajskiego alfabetu a ich liczbowym znaczeniem. (W języku hebrajskim litery są równocześnie cyframi). Księga Blasku zakłada, że litery te istniały już przed powstaniem świata, są więc odwieczne i stanowią kosmiczną pramaterię. Wybitny badacz Kabały prof. Gershom Scholem wyjaśniał, iż kabaliści przeliczali poszczególne słowa, a nawet całe zdania na ich wartość liczbową i doszukiwali się wspólnego, ukrytego sensu w zwrotach posiadających identyczną wartość. Pozwalało to na całkowicie odmienną interpretację Pięcioksięgu. Była to praca misterna, wymagająca nie tylko doskonałej znajomości języka, ale także, a może przede wszystkim, niemal nadludzkiej cierpliwości i głębokiej wiary w możliwość rozszyfrowania tego co mistyczne.

Natomiast początków Centrum Nauczania Kabały rabina Philipa Berga doszukać się można w małym, dwupokojowym mieszkaniu w kalifornijskim Westwood. Tam narodził się pomysł. Miał on niewiele wspólnego z ezoteryzmem i gnozą prawdziwej Kabały – tak jak rabin dr Philip Berg przypuszczalnie ma niewiele wspólnego ze swoimi tytułami. Jego prawdziwe nazwisko brzmi Fajwel Gruberger i jeszcze 30 lat temu był agentem ubezpieczeniowym. Jest absolwentem seminarium religijnego w nowojorskiej dzielnicy Queens, które nie udziela doktoratów. Na spekulacje prasowe dotyczące pochodzenia dyplomu odpowiadał skargami o zniesławienie. W sądach reprezentowali go najlepsi w tej dziedzinie adwokaci, więc szybko zamknął usta wątpiącym.

Jednemu tylko faktowi nie mógł zaprzeczyć: w pewnym okresie życia porzucił żonę, siostrzenicę znanego izraelskiego kabalisty Jehudy Cwi Brandweina, z którą miał dziesięcioro dzieci, zmienił nazwisko i związał się z nową towarzyszką życia Karen, autorką książki „Bóg nosi szminkę”. Z nowego związku ma dwóch synów, Michaela i Jehudę. Obaj piszą traktaty o Kabale i objeżdżają świat, pilnując interesów ojca i matki. Po śmierci ekswuja Brandweina rabin dr Berg ogłosił się jego duchowym spadkobiercą. Wspólnie z Karen założył Centrum Nauczania Kabały i szybko zbił fortunę. Rodzina Brandweina w Jerozolimie odżegnuje się od wszelkich związków z Bergami.

Mimo iż religia żydowska zezwala na studiowanie Kabały wyłącznie Żydom płci męskiej, którzy osiągnęli czterdziesty rok życia i starannie przestudiowali Talmud, przedsiębiorcza para otworzyła na oścież drzwi swoich ośrodków dla każdego, kto jest skłonny zapłacić 60 dol. za wstępny kurs. Najmilej widziani są uczniowie pragnący osiągnąć wyższy stopień wtajemniczenia – za odpowiednio wyższą opłatę.

Dzisiaj większość „studentów” to kobiety i wyznawcy innych religii. Liczni twierdzą, że nauczyciele Centrum podają im esencję Kabały, w języku współczesnym, zrozumiałym dla każdego. W oczach ortodoksyjnych Żydów takie interpretowanie odwiecznego mistycyzmu stanowi grzech nie do wybaczenia. Niedawno jeden z najpoważniejszych żyjących kabalistów, jerozolimski rabin Itshak Kaduri, opublikował dokument stwierdzający, że „każdy, kto popiera Berga, naraża swoją duszę na niebezpieczeństwo”.

 

Duchowe poszukiwania

Ostrzeżenie rabina Kaduri nie odstraszyło m.in. Madonny. Pieniądze, które łoży na rozwój instytucji i na cele dobroczynne wskazane przez jej duchowego idola, są niezwykle istotne, ale znacznie ważniejszy jest jej wkład reklamowy. Madonna (pełne nazwisko: Madonna Louise Veronica Ciccone) przekształciła Kabałę w wydaniu Berga w produkt zarówno ekskluzywny, jak i masowy. Ekskluzywny, bo swoim zainteresowaniem mistyką żydowską zaraziła kilkoro innych celebrytów, między innymi Britney Spears, Barbrę Streisand i Micka Jaggera. Masowy, bo dla tysięcy ludzi na świecie stała się przykładem w wyborze ich drogi duchowej.

Urodzona w praktykującej katolickiej rodzinie i uczęszczająca do zakonnej szkoły St. Andrews Patrick w Bay City niedaleko Detroit miała stać się porządną, wierzącą dziewczynką. Kilkanaście lat później zyskała przydomek etatowej grzesznicy Hollywood.

Skandale seksualne, otwarte popieranie małżeństw homoseksualnych, jak i prowokacyjne kreowanie własnego wizerunku scenicznego stały się tematem niezliczonych publikacji prasowych. Znacznie mniej pisano i mówiono o jej poszukiwaniach duchowych. Przed mistycyzmem żydowskim interesowała się buddyzmem i hinduizmem. O istnieniu Kabały dowiedziała się przypadkowo, ale szybko połknęła bakcyla. Wkrótce poświęciła Kabale jedną ze swych bardziej popularnych płyt, „Ray of Light” (Promień Światła). Stąd była już prosta droga do królestwa populistycznej gnozy, do Karen i Philipa Bergów.

Ostatnia podróż duchowa Madonny jest bardzo kosztowna. Oprócz bezpośrednich milionowych dotacji dla Centrum Nauczania Kabały w Kalifornii, scedowała na korzyść afiliowanego Ośrodka Nauczania Dzieci dochody ze swoich licznych książek. Niemal na każdym jej koncercie reflektory wyświetlają w tle 72 hebrajskie, kabalistyczne imiona Stwórcy, a na specjalnych stoiskach sprzedaje się książkę Jehudy Berga „72 imiona Boga; Technologia dla duszy” – 19,90 dol. za egzemplarz w miękkiej okładce.

Co dostała w zamian? W licznych wywiadach twierdziła, że „świat materialny to świat iluzji, który wydaje nam się prawdziwy. Żyjemy w tym świecie i jesteśmy przez niego zniewoleni. W końcu zostaniemy przez niego zniszczeni”. Albo: „Zawsze szukałam odpowiedzi na pytanie: jak żyć? Co robię i dokąd zmierzam? Wszak istnieją w życiu cele ważniejsze od zarabiania dużych pieniędzy i odnoszenia sukcesów, a nawet zakładania rodziny i rodzenia dzieci. Wszystkie one stanowią tylko punkt wyjścia do poszukiwania jakiejś religii, bo religijność mamy we krwi; taka jest ludzka natura. Odpowiedź znalazłam w Kabale”.

Swoją nową osobowość traktuje niezwykle poważnie. Mimo iż nie przeszła na judaizm – i nie zamierza uczynić tego w przyszłości – przestrzega nakazu sobotniego odpoczynku. Nigdy nie koncertuje w piątkowe wieczory, gdy Żydzi mają zwyczaj zasiadania do wspólnej rodzinnej kolacji. Także w tym roku obchodzić będzie święto Pesach upamiętniające wyjście Żydów z Egiptu; w wigilię święta, 29 marca, weźmie udział w tradycyjnej wieczerzy organizowanej przez Centrum Nauczania Kabały w hollywoodzkim hotelu Florida. Za zaszczyt zasiadania do stołu razem z rodziną Bergów trzeba zapłacić 4 tys. dol. – ale to na pewno nie stanowi dla niej problemu.

Mistyczne treści

Dowodem tożsamości nowych kabalistów jest czerwona nitka noszona na nadgarstku. W oryginalnych księgach Kabały, nieuznającej czarów i guseł, nie jest nawet wspomniana. Jej noszenie rozpowszechniło kalifornijskie Centrum, sprzedające paczkę dziesięciu takich nitek za jedyne 26 dol. (na Allegro można je kupić za 36 zł!). Jerozolimscy żebracy oferują czerwone nitki u wejścia do Ściany Płaczu za co łaska, a w sklepach dla turystów rozdawana jest za darmo jako dodatek do nabytych pamiątek. Czerwona nitka chronić ma przed Złym Okiem, czyli urokami. Dla Madonny jest niezwykle istotnym atrybutem jej nowej osobowości. W filmie „I am going to tell you a secret” – o podróży do Izraela i do kolebki Kabały, miasteczka Sefad – wielokrotnie pokazuje ją widzom.

Miasteczko Sefad, położone niedaleko stoków góry Meron w Galilei, stało się nowym ośrodkiem mistyków pod koniec XV stulecia, po wygnaniu Żydów z Hiszpanii. Mędrcy Kabały ściągali tutaj nie tyle ze względu na świeże górskie powietrze sprzyjające klarowności myśli, ile ze względu na bliskość grobu rabina Szymona Bar Jochaja, uważanego, obok Mojżesza z Leonu, za jednego ze współautorów Księgi Blasku. Bar Jochai pochowany jest w grobowcu u podnóża góry Meron. Na starym miejskim cmentarzu też znaleźć można płytę nagrobkową Izaaka Lurii Aszkenaziego. Mała synagoga jego imienia stoi odnowiona w samym sercu malowniczego starego miasta.

Prace renowacyjne wykonano z funduszów Centrum Nauczania Kabały w Kalifornii, a przewodnik okazuje się związany z amerykańską centralą. W malowniczych zaułkach tej dzielnicy mieściły się kiedyś galerie znanych współczesnych izraelskich artystów malarzy. Napływ skrajnie religijnej ludności wypłoszył potencjalnych nabywców. Miejsce galerii zajęły jeszyboty i sklepy handlujące popularnymi akcesoriami Kabały. Tutaj prosperuje także filia Centrum Nauczania Kabały, prowadzona przez niezwykle charyzmatycznego nauczyciela, amerykańskiego rabina Riessa.

Obserwowałem, jak Riess naucza grupę czterdziestu turystek z Niemiec. Żadna z nich nie jest Żydówką, żadna nie zna hebrajskiego. Rabin Riess wykłada po angielsku, opowiada o Kabale i jej znaczeniu, nie wnika w skomplikowaną treść mistycznych ksiąg. Panie były zachwycone, niektóre zgłosiły już chęć pozostania na drugi miesięczny kurs, poświęcony samodoskonaleniu. Wszystkie mieszkają w pobliskim pensjonacie, wynajętym przez Centrum Nauczania w Kalifornii, i stołują się w koszernej restauracji obsługującej wyłącznie uczestników kursu. Jedna z nich kupiła właśnie ozdobne wydanie Księgi Blasku za 450 dol. Inne zadowalają się tańszą literaturą. Czytać jej i tak nie będą.

Wielcy kabaliści Sefadu XV i XVI w., Izaak Lurie Aszkenazi, Mojżesz Kordowero czy Josef Karo, przewracali się chyba w grobach, gdy przez uliczki starego Sefadu ciągnęła Madonna, za nią operatorzy kamer filmowych, a za nimi korowód trzech tysięcy wielbicieli – nie wiadomo – piosenkarki czy Kabały? Słusznie zauważyła polska religioznawczyni dr Izolda Topp, że „Kabała, rozprzestrzeniając się poza żydowski świat, oddaliła się od zgłębiania tajemnicy stworzenia czy mistycznych związków łączących Boga, świat i człowieka – i przestaje pełnić funkcję duchowej inicjacji, drogi do transcendencji i kontemplacji boskiego dzieła. Przekształciła się w narzędzie służące przewidywaniu przyszłości i bywa traktowana li tylko jako rodzaj towarzyskiej rozrywki”.

Polityka 12.2010 (2748) z dnia 20.03.2010; Ludzie i obyczaje; s. 94
Oryginalny tytuł tekstu: "Z Madonną po mamonę"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

Fotoreportaże

Legendarny Boeing 747 przechodzi do historii

Po ponad półwieczu dominacji na niebie do historii przechodzi Boeing 747, Jumbo Jet. Samolot, który zmienił lotnictwo cywilne. I świat.

Olaf Szewczyk
21.03.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną