Dobre dla Turcji, dobre dla Europy
Rozmowa z Egemenem Bağișem, ministrem Republiki Turcji ds. UE i głównym negocjatorem w rozmowach akcesyjnych
Teraz kanclerz Angela Merkel nie czyni Turkom złudzeń co do członkostwa w Unii. Czy jej słowa was nie rozczarowują?
EGEMEN BAĞIŞ: – Pani kanclerz powstrzymała się od słów, które obraziłyby Turków. Odwrotnie, podkreśliła, że stosunki między Turcją a Niemcami są ważne i uprzywilejowane, ale Turcja musi też kontynuować negocjacje z UE i proces akcesyjny wciąż się toczy, czyli – jest otwarty. W dzisiejszych czasach nikt nawet katolickim małżeństwom nie gwarantuje, jak się zakończą. Nikomu więc nie zaręczę, że staniemy się członkami Unii po zakończeniu negocjacji, ale ich kontynuowanie jest dla nas istotne. Dzięki nim rosną standardy demokratyczne, coraz lepiej prosperuje nasza gospodarka, a w kraju coraz większy nacisk kładzie się na przestrzeganie praw człowieka. Proces akcesyjny pomaga Turcji, tak jak pomógł Polsce, kiedy staraliście się o wejście do Unii. To też jest po prostu dobre dla Turcji, tak samo jak jest dobre dla Europy. W miarę, jak Turcja staje się silniejszym krajem, Europa zyskuje bardziej stabilnego sojusznika.
Nie jesteście rozczarowani słabym tempem rozmów?
Nie. Mamy świadomość, że to wymaga czasu: będziemy zupełnie innym krajem i Unia Europejska też będzie inna. Nie musimy więc podejmować tej decyzji dzisiaj. Dopiero po zakończeniu rokowań Turcja i Unia zdecydują co dalej.
Co jeśli większość krajów opowie się za tym, aby Unia, zamiast przyjmować Turcję, podpisała z nią jedynie uprzywilejowane partnerstwo?
Nawet jeśli kolejne kraje będą odrzucać nasze członkostwo, jeszcze to nas nie zmartwi. Potraktujemy sprawę poważnie dopiero wówczas, kiedy wszystkie kraje opowiedzą się za takim rozwiązaniem.