Zawsze w mniejszości. Zostali wypchnięci trzysta lat temu z Chin w północne rejony dzisiejszych państw Azji Południowo-Wschodniej – Tajlandii, Birmy, Laosu i Wietnamu. Tam też okazali się niechciani i krnąbrni. Walczą o minimum praw przeciwko starszym od siebie gospodarzom wspólnej ziemi. W przeszłości tak im było źle, że nawet sprzymierzali się z najeźdźcami przeciwko autochtonom. Trudno ich podziwiać za to, że byli partyzantami u boku Francuzów i Amerykanów podczas wojen w Indochinach.
W Laosie z kolei byli nieprzyjaciółmi narodowo-komunistycznej partii Pathet Lao. Od 1975 roku uciekali spod ich rządów do Tajlandii, gdzie nikt na nich nie czekał, a potem ruszali w świat. Można ich spotkać w Kalifornii, w Gujanie Francuskiej i w Australii. I też są tam nie u siebie.
Potencjał sojusznika
Statystyki chińskie z 1949 r. identyfikują Hmongów jako jedną z 55 mniejszości narodowych. Znani są od 1 wieku p.n.e. Mieli nawet swoje własne królestwo. Sławna dynastia Ming (XIV-XVII w.) miała ich za barbarzyńców, bo nie uznawali władzy cesarskiej. W Chinach nazywa się ich Miao. W Indochinach – Meo, co uważają za obraźliwe, jak my za upokarzające uważamy protekcjonalne zniekształcenie „Polaczki”. Exodus Hmongów z Chin zaczął się z powodu radykalnych, represyjnych reform zainicjowanych przez ostatnią dynastią Qing w XVII w. Reformy wywołały falę buntów i powstań, a potem - emigracji.
Zapewne z tej przyczyny cechuje Hmongów zakodowana niechęć do wszelkich zmian. Wystąpili przeciw nim w Laosie. Ale w Azji Południowo-Wschodniej występowali najpierw przeciwko władzy kolonialnej Francuzów i prowadzili z nimi wojnę w latach 1919-1921.