Liderzy irańskiej opozycji Mir Hosejn Musawi i Mehdi Karrubi w ciągu ostatnich tygodni kilkakrotnie apelowali do Irańczyków o udział w demonstracjach 12 czerwca. W protestach po sfałszowanych wyborach prezydenckich na ulice irańskich miast wyszły rok temu setki tysięcy ludzi. Około 80 osób zginęło w starciach z siłami bezpieczeństwa. W tym roku powtórki raczej nie będzie, bo opozycja jest rozbita. Represje, które spotkały zarówno jej liderów, jak i szeregowych sympatyków, sprawiły, że apel Musawiego i Karrubiego może przejść bez większego echa. Jak bardzo mieszanka strachu i niewiary w zwycięstwo paraliżuje Irańczyków, pokazały marcowe obchody Nowruz, perskiego Nowego Roku.
Dzień ten był zawsze dla Irańczyków okazją do demonstracji politycznych. Po rewolucji 1979 r. obchody przedislamskiego święta Nowruz z definicji były antyrządowe, skierowane przeciwko władzy ajatollahów. W Nowruz Irańczycy wychodzą na ulice, żeby tańczyć i skakać nad rozpalonymi ogniskami, tradycją jest też wysyłanie sobie kartek i obdarowywanie się prezentami. W tym roku liderzy zielonej opozycji poprosili Irańczyków tylko o jeden prezent – aby stawili się masowo na demonstracjach przeciwko władzy Mahmuda Ahmadineżada. 20 marca, bo na ten dzień w tym roku przypadał Nowruz, opozycja spodziewała się setek tysięcy, a może milionów Irańczyków.
Okrakiem na płocie
Prezentu jednak nie dostała. Policja co prawda zatrzymała kilkudziesięciu sprawców „niepokoju publicznego”, ale głównie za niebezpieczne obchodzenie się z petardami. Brak antyrządowej mobilizacji podczas Nowruz potwierdza trend widoczny w Iranie od niemal pół roku.