Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Game over

HISZPANIA: I mundial nie pomoże

BEW
Co piąty świętujący wygraną Hiszpanii na mundialu jest bezrobotny. Wielkie zwycięstwo ma teraz pomóc wyjść z wielkiego kryzysu.

Historia mistrzostw świata była jak dotąd historią cierpienia Hiszpanów. Reprezentacja pełna uzdolnionych piłkarzy ponosiła piękne, ale jakże bolesne porażki. 11 lipca 2010 r. kraj eksplodował radością. Od Madrytu po Bilbao, od Barcelony przez La Corunię, na ulice wyległy setki tysięcy ludzi. Noc upłynęła pod znakiem flag, kąpieli w fontannach i joie de vivre.

„Yo soy espańol, espańol, espańol” – jestem Hiszpanem – wyśpiewywali na melodię „Kalinki” rozpromienieni kibice. Trzy dni później, gdy z głów wywietrzało 18 mln litrów piwa (które według wstępnych obliczeń wypili podczas finału Hiszpanie), w parlamencie rozpoczęła się najważniejsza w roku debata o stanie państwa, podczas której premier José Luis Rodríguez Zapatero bronił cięć budżetowych przed opozycją. „Nasza reprezentacja udowodniła, jak wiele można osiągnąć dzięki wspólnemu wysiłkowi i czystej grze” – mówił minister infrastruktury José Blanco. Czy skuteczna i zgrana La Roja dostarczy recepty na sukces w kraju, nad którym krąży wciąż widmo bankructwa?

Fiesta Iniesty

„Gole Iniesty, Puyola i Villi przekonują: Hiszpanii nie ma wśród PIGS!” (z ang. Portugal, Italy, Greece, Spain – skrót, którym złośliwie określa się państwa UE o złej sytuacji budżetowej) – pisze z nutką ironii Enric Juliana, felietonista dziennika „La Vanguardia”. Nie chodzi jednak tylko o spektakularne bramki. La Roja (Czerwona), jak mówi się o reprezentacji, stała się punktem odniesienia zarówno dla komentatorów politycznych, jak i analityków biznesowych.

Polityka 30.2010 (2766) z dnia 24.07.2010; Świat; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Game over"
Reklama