Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Odwołana światowa rewolucja

Bolszewikom chodziło nie tyle o zniszczenie Polski, ile o utorowanie sobie drogi na Zachód, aby przenieść tam rewolucję.

W kampanii 1920 roku Moskwie przyświecał przede wszystkim cel ideologiczny. Zgodnie z teorią marksizmu rewolucja powinna była wybuchnąć na początku w najbardziej uprzemysłowionych państwach Europy. Tymczasem doszło do tego w zacofanej Rosji. Lenin doszedł więc do wniosku, że „iskra rewolucyjna” z Rosji powinna przeskoczyć na Niemcy i inne państwa Europy Zachodniej. Nie wierzył, by Rosja – jako jedyne państwo komunistyczne – miała szanse przetrwania. Polsce w tym scenariuszu przypadała rola „mostu do Europy”, który trzeba koniecznie przekroczyć. Już po rozpoczęciu działań wojennych proklamacja Rewolucyjnej Rady Wojskowej głosiła: „Na Zachodzie rozstrzygnie się los światowej rewolucji. Po trupie białej Polski prowadzi droga do pożaru, którego płomienie ogarną świat. Pracującej ludzkości zaniesiemy na bagnetach szczęście i pokój”.

Czerwoni Saraceni

Rewolucyjna Rosja, borykająca się z wojną domową, starała się wywoływać powstania w sąsiednich krajach, które miały w zamyśle służyć jako strefa buforowa. Wynikiem tego eksportu rewolucji była np. rewolucja w 1919 r. na Węgrzech. Te próby poniosły jednak fiasko.

W przypadku cudu nad Wisłą przegrana Armii Czerwonej położyła kres rosyjskiej próbie ekspansji komunizmu na Zachód. Brytyjski dyplomata lord D’Abernon, szef misji ententy w Polsce, tak to podsumował: „Gdyby Karol Młot nie powstrzymał inwazji Saracenów zwycięstwem pod Tours, dziś w szkołach w Oksfordzie nauczano by Koranu. (…) Gdyby Piłsudskiemu i Weygandowi nie udało się pod Warszawą powstrzymać triumfalnego marszu Armii Czerwonej, przyniosłoby to w rezultacie nie tylko niebezpieczny zwrot w dziejach chrześcijaństwa, lecz również fundamentalne zagrożenie całej zachodniej cywilizacji. Bitwa pod Tours ocaliła naszych przodków przed jarzmem Koranu; jest rzeczą prawdopodobną, że bitwa pod Warszawą ocaliła Europę Środkową i część Zachodniej przed o wiele większym niebezpieczeństwem: przed fanatyczną tyranią sowiecką”.

Całkiem inaczej, rzecz jasna, oceniali wynik tej bitwy niemieccy komuniści. Działaczka KPD Clara Zetkin pisała do Lenina: „Przymrozek, jakim był odwrót Armii Czerwonej z Polski, zwarzył kwiat rewolucji…” I wspominała: „Napisałam Leninowi, co czuła awangarda niemieckiej klasy robotniczej, gdy towarzysze z radziecką gwiazdą na czapkach, w starych wystrzępionych mundurach i cywilnych ubraniach, w plecionych łapciach i zdartych butach kierowali swe małe, dzielne koniki prosto w kierunku niemieckiej granicy”…

Stany Robotniczo-Chłopskie

Bitwa Warszawska nie zakończyła jednak prób eksportu rewolucji. Na posiedzeniu Biura Politycznego KC KPZR 4 października 1923 r. z udziałem Stalina i Grigorija Zinowiewa, sekretarza generalnego Kominternu, ustalono już nawet datę rewolucji w Niemczech. Sytuację w tym kraju, gdzie szalała inflacja i wybuchały strajki, uznano za przedrewolucyjną. Zinowiew pisał o „bliskości nieuniknionej niemieckiej rewolucji” i docelowo o „Stanach Zjednoczonych Republik Robotniczych i Chłopskich w Europie”. Zatwierdzono plan powszechnej mobilizacji. Miliony czerwonoarmistów miały oczekiwać z bronią u nogi na rozkaz marszu do granicy niemieckiej – przez Polskę. Niemiecki proletariat miał 9 listopada powstać i przejąć władzę w Berlinie, Dreźnie i innych miastach. Miał to być wstęp do rewolucji światowej. Szykowano składy broni, ustalono obiekty, jakie miały zostać opanowane w pierwszej kolejności: centrale telekomunikacyjne, elektrownie, dworce kolejowe. W Rosji propaganda malowała już świetlaną przyszłość sojuszu dwóch komunistycznych potęg, Rosji i Niemiec: „Niemieckie młoty parowe pospołu z rosyjskim chlebem podbiją świat”. W organie KPD „Rote Fahne” (Czerwony Sztandar) ukazał się jako faksymile odręczny list Stalina: „Zwycięstwo niemieckiego proletariatu sprawi z pewnością, że centrum rewolucji światowej przeniesie się z Moskwy do Berlina”.

Ostatecznie jednak barykady stanęły tylko w Hamburgu. Komuniści w liczbie trzystu zaatakowali komisariaty policji. Zginęło kilkudziesięciu ludzi. Rebelia wygasła szybko – wieści o rosyjskich okrętach wojennych zbliżających się do portu okazały się fikcją. Stoczniowcy nie przyłączyli się do powstania.

Jednak ocena sytuacji, jako przedrewolucyjnej, nie była całkiem mylna. Świadczy o tym fakt, że 9 listopada doszło w Niemczech do innej jeszcze, również (na razie) nieudanej próby przewrotu. Był to monachijski pucz NSDAP i jej przywódcy Adolfa Hitlera.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi - nowy Pomocnik Historyczny POLITYKI

24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny POLITYKI „Dzieje polskiej wsi”.

(red.)
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną