Sekretarz stanu USA Hillary Clinton często pojawia się w prasie i telewizji, ale niewiele rzadziej gości tam jej małżonek. Emerytowany prezydent zdaje się być wszędzie, ciągle gdzieś przemawia, podróżuje po świecie, zabiera głos na temat światowych katastrof, komentuje procesy globalizacji. Nikogo to nie dziwi, bo Clinton odszedł z urzędu w wieku 54 lat jako najmłodszy prezydent od czasów Theodore’a Roosevelta, a energia zawsze go rozpierała. W przeszłości byli prezydenci zostawali czasem kongresmanami (John Quincy Adams) i prezesami Sądu Najwyższego (William H. Taft), ale dziś trudno sobie wyobrazić, by najpotężniejszy do niedawna człowiek świata dalej działał w czynnej polityce, odwracając uwagę od swojego następcy.
Księżycowy celebryta
Nie wiadomo, jak historia oceni rządy Clintona, ale bez wątpienia jest pierwszym prezydentem, który na emeryturze został celebrytą. Amerykańskie media skwapliwie odnotowały, że na ślubie córki pokazał się o 10 kg chudszy i próbował na parkiecie „księżycowego kroku” Michaela Jacksona.
Clinton mówi, że wzorował się na Jimmym Carterze, który po odejściu z urzędu podjął działalność dobroczynną i zaangażował się w mediacje w konfliktach, za co otrzymał pokojową Nagrodę Nobla. Sam działa głównie na niwie humanitarnej poprzez fundację charytatywną w nowojorskim Harlemie, skupiającą się na walce z AIDS i pomocy biednym krajom. Wraz z innym byłym prezydentem George’em Bushem seniorem Clinton organizuje zbiórki funduszy dla ofiar kataklizmów. Zaczęło się w 2004 r. od pomocy po tsunami w Azji, potem obaj prezydenci zbierali pieniądze dla powodzian w Nowym Orleanie, a ostatnio pomagają w odbudowie Haiti po trzęsieniu ziemi.