Chcieliśmy zgarnąć całą pulę
Condoleezza Rice ujawnia, jak Amerykanie chcieli jak najszybciej zjednoczyć Niemcy
Der Spiegel: Kiedy w 1989 r. upadał Mur Berliński, wizja niemieckiej jedności wprawiała w lęk Anglików i Francuzów. Tylko Ameryka zdawała się podchodzić do tego ze spokojem. Dlaczego?
Condoleezza Rice: Niemcy były dobrym przyjacielem, ważnym partnerem w NATO. Problemy sprzed 1945 r. nie odgrywały już żadnej roli. W ogóle nie zadawaliśmy sobie pytania, czy Niemcy powinny się zjednoczyć. Pytaliśmy tylko – na jakich warunkach? Nie podzielaliśmy obaw Anglików i Francuzów, że zjednoczone Niemcy mogą na nowo stać się potężne.
Bo zjednoczone Niemcy leżały w strategicznym interesie Ameryki?
Kto pragnął zjednoczonej, wolnej Europy, nie mógł pogodzić się z podziałem Niemiec. Narzucało się więc, by podnieść kwestię niemieckiej jedności w momencie, gdy rosyjskie wpływy zaczęły słabnąć.
Kiedy po raz pierwszy pomyślała pani, że zbliża się chwila zjednoczenia Niemiec?
W lipcu 1989 r. odwiedziliśmy Polskę i Węgry – i jasne stało się dla nas, że komunizm znajduje się tam na granicy upadku. Wyczuwaliśmy, że ta klęska komunizmu wkrótce dosięgnie także Niemiec Wschodnich.
Tak wcześnie nawet wielu Niemców nie myślało o możliwości ponownego zjednoczenia.
Krótko przed upadkiem Muru Berlińskiego byłam na konferencji transatlantyckiej w Niemczech. Właściwie miało być to jedno z tych nudnych posiedzeń, podczas których bez końca dyskutuje się o rakietach z głowicami jądrowymi. Ale nagle wszystko się zmieniło. Niemieccy uczestnicy konferencji zaczęli ze sobą rozmawiać o przyszłości Niemiec – wręcz można było wyczuć, że coś wisi w powietrzu.