Pan Wacław wyjeżdżał na syberyjski etap w 1881 r. jako carski więzień i zdekonspirowany rewolucjonista. Po 12 latach wracał w aureoli znanego literata i etnografa, dzięki któremu Jakuci stali się jednym z najlepiej opisanych narodów Syberii. W okolice dzisiejszego Appany Wacław Sieroszewski, Sirko, przybył w 1886 r., po sześcioletnim pobycie w Wierchojańsku, na Kołymie i nad Ałdanem. O przenosiny do ułusu Nam (ułus – jednostka administracyjna w Jakucji, odpowiednik rejonu w innych częściach Rosji), jednego z niewielu w Jakucji, gdzie dojrzewa zboże, wystarała się dla niego siostra Paulina.
Miał nadzieję, że przestanie tu głodować i łatwiej mu będzie utrzymywać 5-letnią córkę Manię. Gdy topniały śniegi, siał, żął i kosił, gdy nastawały chłody, czytał, preparował inkaust i wsłuchiwał się w opowieści jakuckiej gosposi Okuliny. Wtedy powstała powieść „Na kraju lasów” i dojrzewało etnograficzne opus magnum: „Dwanaście lat w kraju Jakutów”. Tę książkę można znaleźć w co drugiej chałupie w Appany czy w Nam, lecz nikt nie pamięta, gdzie stał domek autora. Tymczasem on sam podpowiada w rosyjskim wydaniu dzieła: pięć wiorst od Nam i dwie od brzegu Leny, na wzgórzu, przy granicy dwóch naslegów (gmin). Wsi Appany wówczas jeszcze nie było.
Ślad po piecu jarzy się jeszcze ceglastym kolorem, widoczny nawet bez zrywania darni – tu musiał stać domek pisarza, który w 1886 r. kupił od zesłańca Rozenowa. We wspomnieniach napomyka, że do domu przylegał czworobok jakuckiej jurty (bałaghan), w której mieszkała Okulina, jej przyjaciółka Ketris i kury, zaś do jurty przyklejony był lichy okólnik dla bydła. Po bałaghanie zostały pale narożne i parę suchych bierwion, po okólniku kwadrat soczystej trawy. Przetrwał jeszcze słup serge (konowiąz), porzucony nad brzegiem jeziora.