Sikorski wyraził to wprost podczas spotkania z prezydentem Aleksandrem Łukaszenką: jeśli wybory prezydenckie zaplanowane na 19 grudnia odbędą się uczciwie i demokratycznie, bardziej demokratycznie niż dotychczas, Mińsk ma otwartą drogę współpracy nie tylko z Polską, także z pozostałymi krajami Unii. Białoruś stoi przed wielką szansą modernizacji i dostępu do nowoczesnych technologii.
Chodzi o jakość wyborów, a nie o ich wynik, bo o tym zdecydują w głosowaniu sami Białorusini. O jakości decyduje natomiast władza: to demokratycznie prowadzona kampania oraz swobodny dostęp do mediów zagwarantowany opozycji. Tego na razie opozycyjni kontrkandydaci Łukaszenki dobić się nie mogą.
Demokracja, przypomniał Sikorski, to nie tylko uznanie woli większości, to także uznanie praw mniejszości. Nawiązał w ten sposób zgrabnie do nierozwiązanego wciąż konfliktu wokół Związku Polaków na Białorusi. Zmiana stanowiska władz wobec ZPB i odstąpienie od egzekucji wobec firmy Polonica, należącej do byłej szefowej ZPB Andżelilk Borys, znalazły się wśród warunków od jakich Sikorski uzależniał wizytę w Mińsku. Tu odniósł sukces, władze właśnie odstąpiły od egzekucji kary pieniężnej nałożonej na firmę. Wymagało to decyzji samego prezydenta Łukaszenki.
A marchewka unijna, w zamian za uczciwe wybory to odblokowanie przez Warszawę wejścia Białorusi do Wschodniego Wymiaru Współpracy UE, czemu dotychczas się sprzeciwialiśmy. To także rozwinięcie możliwości jakie daje Partnerstwo Wschodnie. Podliczywszy wszystko, Białoruś mogłaby otrzymać trzy miliardy euro w ciągu najbliższych trzech lat. Oraz inne przywileje, jak choćby zniesienie reżimu wizowego.
Prezydent Łukaszenka nie stracił zimnej krwi. – To nie pierwsze wybory w naszym kraju.