W dniach poprzedzających oczekiwane z napięciem, jak co roku, rozdanie Oscarów Hollywood stał się miejscem bezprecedensowej agitacji. Do skrzynek mailowych blisko 6000 ludzi filmu, którzy w głosowaniu decydują o przyznaniu Academy Awards, trafiły materialy, sugerujące że ten film nie zasługuje na nagrodę. Nie kwestionowano przy tym poziomu artystycznego filmu ani gry aktorskiej Colina Firtha – tylko fakt, że film przyczyni się do utrwalenia fałszywego obrazu historii. Wybiela bowiem i czyni bohatera z króla, który nie tylko był jąkałą, ale co gorsza – jak twierdzono w mailach - sympatykiem nazistów i antysemitą, ponoć przeciwnym osiedlaniu się Żydów w Palestynie.
Podobne zarzuty pojawiły się też w amerykańskiej prasie. Isaac Chotiner w „The New Republic” oskarżył autorów filmu o historyczną manipulację i zatajenie prawdy o stosunku obu królewskich synów – Edwarda (późniejszego Edwarda VIII, który abdykował w grudniu 1936) i Alberta, zwanego Bertiem (który przyjął imię Jerzego VI) do Hitlera i nazistowskich Niemiec. O ile oskarżenie o antysemityzm jest przeważnie odrzucane jako bezpodstawne,to jednak w prasie i postach internautów powtarza się argument, że proniemieckie nastawienie książąt nie było niczym dziwnym – zważywszy niemiecki rodowód dynastii Windsor (wywodzącej się przecież z niemieckiego rodu książęcego Coburg-Gotha) i jej liczne rodzinne powiązania z arystokratycznymi rodami w Niemczech.
Szczególnie głośnym echem odbił się – przedrukowany w kilku innych pismach – artykuł znanego publicysty Christophera Hitchensa w „Slate” pt. „Churchill tego nie powiedział”. Autor – amerykański publicysta rodem z Wielkiej Brytanii - odbrązawia zarówno postacie obu królewskich synów, jak legendarnego brytyjskiego premiera czasu wojny – Winstona Churchilla.