Caroline jest wszędzie. 24-letnia dziewczyna uśmiecha się ze zdjęcia na kredensie, na regale, koło kominka, nawet z bukietu kwiatów na stole. Przy niektórych są wiersze, gdzie indziej życzenia na 25 urodziny, wszędzie ten sam pewny wyraz twarzy, młoda kobieta u progu dorosłego życia. – Mieli lecieć w kwietniu na Bali, ale Caroline zgubiła paszport – opowiada Corinne Soulas, pokazując zdjęcia córki. Sébastien pracował jako steward w Air France, jego żona miała prawo do darmowych biletów, w Rio byli już dwa razy. On obsługiwał pasażerów, ona leciała jako osoba towarzysząca. – Specjalnie wziął tę trasę, by mogli spędzić razem cztery dni – mówi matka Caroline.
Ojciec Sébastiena zadzwonił o 11 rano, był 1 czerwca 2009 r. – Zapytał, czy znam numer lotu dzieci, bo samolot z Rio zniknął podobno z radarów – mówi Corinne z pogodnym wyrazem twarzy. Zaczęła szukać w komputerze, potem włączyła telewizor i zobaczyła czerwony pasek na dole ekranu. – Wpadłam w panikę, przyjaciele zabrali mnie na lotnisko, choć właściwie nie wiem po co – mówi. Do ojca Caroline, który pracował na kontrakcie w Abu Zabi, zadzwoniła przyjaciółka rodziny, Corinne nie była w stanie powiedzieć mężowi, co się stało. – Gdy zobaczyłam informację na pasku, wiedziałam, że nie ma na co czekać. Że to koniec.
Jak kamień w wodę
Lot Air France 447 startuje z Rio de Janeiro o 22.00 czasu GMT. Airbus A330 bierze na pokład 216 pasażerów i 12 członków załogi, w tym 61 Francuzów, 58 Brazylijczyków i 26 Niemców.