Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

DEBATA: Co się stało z czwartą władzą?

News of the World - dziś znienawidzona, jeszcze niedawno czytana przez 5-6 milionów Brytyjczyków News of the World - dziś znienawidzona, jeszcze niedawno czytana przez 5-6 milionów Brytyjczyków AFP / East News
Zamknięcie brytyjskiego tabloidu „News of the World” – efekt skandalu z dziennikarzami, którzy podsłuchiwali celebrytów oraz ofiary przestępstw - to otwarcie debaty o stanie i roli dziennikarstwa we współczesnej medialnej demokracji.
Polityka.pl

DEBATA: Co wolno dziennikarzom? Czy media zagubiły się w pogoni za sensacją i zatraciły swą misję – wspieranie demokracji? Czekamy na Państwa opinie, zapraszamy do debaty na naszym forum >>

Brytyjska afera z udziałem redakcji tabloidu „News of the World”, rozkręcająca się od wielu miesięcy, osiągnęła właśnie punkt kulminacyjny – bomby medialnego i społecznego niezadowolenia, która eksplodowała decyzją o natychmiastowym zamknięciu gazety. Przekazał ją w dramatycznym oświadczeniu James Murdoch, syn medialnego magnata Ruperta Murdocha (i prawdopodobny dziedzic imperium), który posypał głowę popiołem, przyznał się do winy, zapowiedział wypłacenie odszkodowań dla ofiar nieetycznych zachowań dziennikarzy oraz surowe konsekwencje wobec winnych.

W ten sposób zakończy się 168-letnia kariera największej gazety w Wielkiej Brytanii, sprzedającej co niedzielę prawie 3 miliony egzemplarzy. Gazety, która przez lata odsłaniała skrzętnie ukrywane tajemnice gwiazd, prezesów i członków rządu. Tropiła niemoralne zachowania w brytyjskich wyższych sferach - nie oszczędzając przy tym rodziny królewskiej. Gazety, która przez ostatnie dekady kształtowała opinie tak zwanego „masowego odbiorcy”, narzucała temat plotek w pubach i na korytarzach biurowców, wpływała na wynik wyborów. Gazety, której bali się politycy. Tak bardzo, że premier David Cameron zatrudnił jako swego doradcę ds. mediów Andy Coulsona, redaktora naczelnego „News Of The World” w latach 2003-2007.

Śledzili, podsłuchiwali, w łapę dawali
Coulson po cichu zrezygnował z posady pół roku temu, gdy afera podsłuchowa nabierała tempa.

Reklama