Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Strach krąży po Europie

Swoją chorą rewolucję Anders Behring Breivik planował od trzech lat. To wtedy zaczął kompilować „Europejską Deklarację Niepodległości”, 1518-stronicowy manifest, w którym wykłada swoją mieszankę nienawiści do muzułmanów, potępienia dla wielokulturowości i złości na własne państwo. Dokument umieścił w sieci na kilka godzin przed podwójną zbrodnią. W ubiegły piątek Breivik najpierw wysadził samochód-pułapkę pod budynkami rządowymi w Oslo, zabijając siedem osób, a następnie przedostał się na maleńką wyspę Utøya, gdzie dokonał masowej egzekucji co najmniej 86 uczestników młodzieżowego obozu rządzącej Partii Pracy.

Największy zbrodniarz w historii powojennej Europy z zimną krwią położył trupem prawie setkę ludzi, krzycząc do nich „hej” i „dobranoc” na pożegnanie. Według świadków sprawdzał, czy strzały przyniosły efekt, a w razie potrzeby dobijał ofiary. Ze zdjęć w Internecie patrzy bezbarwny, zdawałoby się normalny młody człowiek, a jednak to on dokonał czynu, który określa się jako największą tragedię w dziejach Norwegii. Jak niekarany wcześniej obywatel przemienia się we współczesnego Herostratesa i podpala świątynię władzy? I dlaczego dzieje się to w Norwegii, uważanej za najbardziej pokojowy i cywilizowany kraj świata?

32-letni zamachowiec określa się sam jako konserwatysta i chrześcijanin. Kilka lat temu należał wprawdzie do młodzieżówki skrajnie prawicowej Partii Postępu, ale drugie co do wielkości ugrupowanie polityczne Norwegii nie jest bardziej radykalne niż partie rządzące do niedawna w Polsce pod wodzą Prawa i Sprawiedliwości. Sam Breivik opuścił młodzieżówkę, gdy zrozumiał, że nie zamierza ona zwalczać imigracji czynem. „Większość nowych twarzy w Partii Postępu to politycznie poprawni karierowicze, żadni idealiści, którzy byliby gotowi podjąć ryzyko dla osiągnięcia idealistycznych celów” – wyjaśnia w swoim manifeście.

Polityka 31.2011 (2818) z dnia 26.07.2011; Temat tygodnia; s. 8
Reklama