Wszyscy winni po trochu
Rozmowa z dr. Thanosem Dokosem, dyrektorem Centrum Polityki Europejskiej ELIAMEP
Dionisios Sturis: – Niedaleko stąd, w parlamencie, trwały rozmowy koalicyjne, które gazety nazywały targami na „Titanicu”. Nie miał pan ochoty tam wejść i pogonić polityków? Wiele osób by się do pana przyłączyło.
Thanos Dokos: – Ta niepewność była naprawdę męcząca, a ludzie rzeczywiście domagają się spokoju i stabilizacji. W obu partiach była zgoda, że trzeba współpracy, ale zasady, na jakich będzie się ona opierać, rodziły się w wielkim bólu. Nowa Demokracja i Antonis Samaras jeszcze niedawno sprzeciwiali się przyjęciu drugiego pakietu ratunkowego, teraz muszą wyjaśnić swoim wyborcom zmianę opinii. Mają do połknięcia gorzką pigułkę.
Ratyfikacja decyzji z unijnego szczytu to pierwsze zadanie dla tego rządu, firmowanego przez Lukasa Papademosa.
Podstawowe. Nie powinno być z tym większych problemów. Skoro już udało się nam dogadać, a to zdarza się w greckiej polityce bardzo rzadko, czy nie powinniśmy wykorzystać szansy i próbować naprawiać nasze największe bolączki? Z technokratami u steru łatwiej będzie uzdrowić system podatkowy i podnieść ściągalność podatków. To stosunkowo nietrudne zadanie, ale brakowało dotąd politycznej woli – gdyby istniała, lekarze, prawnicy, hydraulicy czy inni przedstawiciele wolnych zawodów już dawno nauczyliby się używać kas fiskalnych. Zamiast tego, decydowano się wprowadzać oszczędności i ciąć pensje tych, którzy podatki płacą. Stąd właśnie wśród Greków poczucie, że koszty kryzysu nie są dzielone po równo. Przy odrobinie wysiłku można by zreformować sądy podatkowe, które działają wyjątkowo opieszale, można by nareszcie ruszyć z prywatyzacją. Nowy rząd musi także uspokoić świat i szalejące rynki, pokazać, że Grecja jest odpowiedzialna i będzie kontynuować reformy.