Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Zima w egipskim Hyde Parku

Wybory rozpoczęte, na placu Tahrir wrze

Plac Tahrir, na którym miesiące temu zaczęła się rewolucja egipska, zapełniają nie tylko ludzie, lecz również stosy ulotek. Dosłownie.

Najpierw „instrukcja obsługi placu”: jedna grupa polityczna może mieć jedną trybunę i jeden mikrofon. Chorym odradza się przychodzenie – mimo że na placu jest siedem punktów pomocy, w których lekarze wolontariusze przyjęli w zeszłym tygodniu 15 tys. rannych po starciach z wojskiem i policją. Najwięcej jest rannych od kul rozpryskowych, przyduszonych gazem i pobitych pałkami. Instrukcja zaleca nie reagować na prowokacje i wyrzec się agresji, również słownej, przeciwko innym grupom protestujących.

Ulotki zaśmiecające Tahrir to istny Hyde Park. Ludowy Komitet Obrony Egipskiej Rewolucji pisze, że nie może milczeć, widząc, jak wojsko popełnia zbrodnie (w ciągu półtora tygodnia zginęło 40 osób). Domaga się, by generałowie oddali władzę – natychmiast! – gdyż nie zrealizowali ani jednego postulatu rewolucji. Bo uprawiają mubarakizm bez Mubaraka, czyli sprawują dyktaturę i kradną. Generałowie powołali właśnie na szefa rządu Kamala el-Ganzouriego – byłego premiera z czasów tyranii.

Front Salafitów Egipskich, najbardziej radykalna z grup islamskich, wzywa w ulotkach, by ludzie – broń Boże – nie oddawali placu. Wytyka generałom, że przebąkują o referendum w kwestii swoich dalszych rządów. Po co referendum, skoro zaczęły się trzystopniowe wybory do parlamentu? Wniosek: wojskowi kręcą, nie chcą oddać władzy. Liberalni demokraci: Wolności i demokracji! Socjaliści: Chleba i pracy! Powraca motyw, że z arabskiej wiosny zrobiła się zima.

Ktoś niesie ulotkę przypominającą, że największa siła opozycji – Bracia Muzułmańscy – kilka lat temu była skora bratać się z Mubarakiem.

Polityka 49.2011 (2836) z dnia 30.11.2011; Komentarze; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Zima w egipskim Hyde Parku"
Reklama