Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Droga do gwiazdek

Chorwacja wchodzi do UE

Premier chorwackiego rządu Jadranka Kosor wprowadza swój kraj do Unii Europejskiej. Premier chorwackiego rządu Jadranka Kosor wprowadza swój kraj do Unii Europejskiej. Stanisław Kowalczuk / East News
9 grudnia w Brukseli Chorwacja podpisała z Unią traktat o przystąpieniu. Może zmęczonej walką z kryzysem Europie potrzebny jest łyk rakii.
Zaproszenie Chorwacji do UE miało być zachętą dla innych bałkańskich stolic.Indiawest/Flickr CC by SA Zaproszenie Chorwacji do UE miało być zachętą dla innych bałkańskich stolic.

Kiedy Bruksela składała Chorwacji obietnicę członkostwa, Europa była z pewnością inna niż dzisiaj. Interesy szły, widmo kryzysu nie nękało polityków ani obywateli. Starczało na wszystko pieniędzy, a sukces wspólnej waluty euro wydawał się nie mieć granic. Rósł też apetyt na zdobywanie nowych rynków. Chorwacja stała się oficjalnym kandydatem do członkostwa w 2004 r. i rok później, jesienią, gdy rozpoczynała negocjacje akcesyjne, była – po Słowenii – najbardziej rozwiniętym krajem w regionie, z dochodem narodowym na głowę wyższym niż w Polsce, wówczas już członkiem Unii.

No i te koneksje: wystarczy zobaczyć Dubrownik, żeby poczuć wpływy Wenecji. Split jest przesiąknięty kulturą śródziemnomorską, z trzaskiem zamykanych w południe okiennic, przynależną jej nieodłączną sjestą i nocnym życiem. Pula była kolonią rzymską, a Zagrzeb na każdym kroku przypomina o długich i ścisłych związkach z Austrią, Węgrami i dynastią Habsburgów. Słowem, europejskie dziedzictwo kulturowe najwyższej próby. Rotę przysięgi chorwackiego prezydenta kończy formuła: „tak mi dopomóż Bóg”. Chorwacja jako najbardziej zachodnioeuropejska w bałkańskim kotle miała znów powrócić do rodziny i ten powrót wydawał się naturalny.

Trauma sytej Europy

Bałkany spędzały unijnym politykom i urzędnikom sen z powiek od ponad dekady. Niedawna wojna spustoszyła tamtejsze gospodarki, ale 10 lat temu Unia bardziej martwiła się o to, czy któryś z bałkańskich krajów mógłby zapewnić jej gwarancje stabilności i normalności. Belgrad, który dopiero co otrząsnął się po dyktaturze Miloševicia, takiej pewności wtedy jeszcze nie dawał.

Polityka 50.2011 (2837) z dnia 07.12.2011; Świat; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Droga do gwiazdek"
Reklama