Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Dziecko, którego szukał cały świat

Co naprawdę wydarzyło się w nocy, gdy malutka Madeleine McCann zniknęła z portugalskiego ośrodka wypoczynkowego?
Artykuł pochodzi z najnowszego 7 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 13 lutego 2012 r.Polityka Artykuł pochodzi z najnowszego 7 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 13 lutego 2012 r.

Późnym wieczorem 3 maja 2007 r. u szefowej ośrodka wypoczynkowego Ocean Club, Silvii Marii Batisty, dzwoni telefon. Ma natychmiast wracać do pracy. Przy recepcji hotelu, mieszczącego się w Praia da Luz na południu Portugalii, stoi kilku policjantów, a Gerald McCann – turysta z Wielkiej Brytanii – klęczy, krzyczy i bije rękami o ziemię. Batista idzie z nim do jego apartamentu,– numer 5A. W środku panuje totalne zamieszanie. Żona McCanna, Kate siedzi zrozpaczona na łóżku małżeńskim. Kilkoro znajomych Anglików wchodzi i wychodzi z apartamentu, wszyscy gdzieś telefonują. Mówią o porwaniu.

Córka Brytyjczyków, niespełna czteroletnia Madeleine McCann zniknęła ze swojego łóżeczka, gdy rodzice z grupą znajomych siedzieli sto metrów dalej w miejscowym barze. Kiedy matka około 22.00 przyszła sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, poczuła przeciąg. Okno było otwarte, łóżeczko Madeleine puste, zostały na nim tylko jej maskotka i kocyk. Rodzeństwo dziewczynki, dwuletnie bliźniaki Sean i Amelie, śpią spokojnie, jak gdyby nic się nie stało.

Madeleine szybko staje się ikoną wszystkich porwanych. Uprzytomni każdej rodzinie na świecie jak nagle potrafi odwrócić się los, gdy szczęśliwe, zamożne małżeństwo ze zdrowymi dziećmi spędza wraz z przyjaciółmi urlop na „Plaży Światła“.

Ta zagadka kryminalna do tej pory nie została rozwiązana. Po 13 miesiącach od zniknięcia dziewczynki portugalska policja zamknęła akta sprawy i opublikowała je. Zeznania świadków, zdjęcia z miejsca zaginięcia, analizy DNA, podsłuchane rozmowy telefoniczne... Wszystko to, zgromadzone na ponad 20 tysięcy stronach, opowiada o bezskutecznej pogoni za sprawcami – ale także o konflikcie pomiędzy portugalskimi organami ścigania, dodatkowo podburzanymi przez media, a brytyjską rodziną, która nie znajdowała w swoim cierpieniu innego ratunku, niż bezustanne błaganie świata o pomoc.

Reklama