- Mam gdzieś, jakim rodzajem komunisty jesteś! – odpowiada policjant, unosząc pałkę. Pierwszy raz opowiadałem ten dowcip, kiedy pewna grupa z Niemiec odwiedziła Kneset i spotkała się tam z posłami, którzy urodzili się w Niemczech, włączając w to mnie.
Przechodzili samych siebie w wychwalaniu Izraela, gloryfikowali wszystko, co robimy i potępiali każdą szczyptę krytyki pod naszym adresem, nawet najbardziej nieszkodliwą. Stopniowo zaczęło to być krępujące, gdyż niektórzy z nas w Knesecie mieli bardzo krytyczne nastawienie do polityki naszego rządu na terenach okupowanych.
Dla mnie ten rodzaj ekstremalnego filosemityzmu jest tak naprawdę zakamuflowaną formą antysemityzmu. Oba mają u podstaw jedno wspólne przekonanie, że Żydzi – i co za tym idzie Izrael – są jakimś bytem odrębnym i z tego powodu nie należy ich oceniać według tych samych standardów, co innych.
Kim jest antysemita? Kimś, kto nienawidzi Żyda, bo jest Żydem. Nie nienawidzi go za to jakim jest człowiekiem, ale za jego pochodzenie. Może być dobry lub zły, miły albo paskudny, biedny albo bogaty – antysemita będzie go nienawidził po prostu za to że jest Żydem.
Oczywiście dotyczy to wszelkiego rodzaju uprzedzeń, a więc także seksizmu, islamofobii, szowinizmu, czy czegokolwiek innego.Niemcy – jak to mają w zwyczaju – są tu nieco bardziej sumienni od innych. Antysemityzm był oficjalną ideologią Niemiec w latach nazistowskich. Teraz oficjalną ideologią Niemiec jest pro-semityzm, znowu posunięty do ekstremum.
Innym nazistowskim terminem używanym w odniesieniu do Żydów było „Sonderbehandlung”, czyli „specjalne traktowanie”. Był to eufemizm oznaczający coś odrażającego: zabijanie więźniów.