W Niemczech rozgorzała debata o Koranie. Chodzi o rozdawanie milionów darmowych egzemplarzy niemieckiego przekładu świętej księgi islamu. Rozdają tamtejsi salafici, czyli muzułmańscy superortodoksi. I tu wkracza Volker Kauder, szef frakcji chadeckiej w Bundestagu. W wywiadzie prasowym mówi, że islam nie jest częścią tradycji i tożsamości niemieckiej, więc nie jest częścią Niemiec. Ważny polityk zastrzegł, że częścią Niemiec są oczywiście ich obywatele muzułmanie. I że przysługuje im pełnia praw obywatelskich. Co innego jednak obywatelstwo, a co innego kultura.
Angela Merkel może mieć kłopot z wypowiedzią swego współpracownika. Kauder przemawiał w podobnym duchu na konferencji na temat problemów i perspektyw integracji czteromilionowej mniejszości muzułmańskiej w Niemczech. Patronem serii takich konferencji jest pani kanclerz. Słowa Kaudera polityce integracyjnej chadeków raczej nie pomogą. Espedowska opozycja już uznała je za niedopuszczalne oczernianie i marginalizowanie muzułmanów w Niemczech.