Gdy superjet podczas promocyjnego lotu znalazł się w obszarze powietrznym Indonezji, do kokpitu wtargnął półnagi pasażer z połyskującym srebrzyście trójzębem w ręku. Był to dziennikarz i bloger Siergiej Dolja, specjalizujący się w relacjach z podróży. Wystąpił z nagim torsem, za to przykleił sobie bujną siwą brodę, a na głowę nałożył koronę ze srebrnego papieru. W samolocie, nadlatującym od północy w kierunku stolicy Indonezji Dżakarty, Dolja wcielił się w rolę Neptuna, boga mórz. „10 tys. metrów nad poziomem morza naśladowałem chrzest, jaki marynarze przechodzą na równiku” – oznajmił dziennikarz.
Dolja chciał świętować w związku z faktem, że Suchoj Superjet 100 (SSJ 100) po raz pierwszy poleciał na południową półkulę. Z tym odrzutowcem pasażerskim rosyjski przemysł lotniczy związał wszystkie nadzieje. Maszynę zbudował koncern Suchoj, mający dotychczas 80-letnie doświadczenie w budowie samolotów bojowych.
Przedtem pito szampana
SSJ 100 miał dokonać reklamowego oblotu dynamicznego azjatyckiego rynku. Podczas postoju w Kazachstanie samolot zwiedził już prezydent Nursułtan Nazarbajew. Następnie Rosjanie zamierzali zrobić wrażenie na indonezyjskiej klienteli. Nastroje na pokładzie były przednie. „Pito szampana” – wspomina bloger Dolja. W kokpicie drugi pilot zrobił rzekomemu Neptunowi pamiątkowe zdjęcie swoim telefonem komórkowym. Po wylądowaniu indonezyjskie stewardesy, w szpilkach i krótkich spódniczkach, pozowały obok samolotu.
Nazajutrz nie żyła już cała załoga, a także wszyscy pasażerowie.