Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Zagadka Mount Salak

Rosyjski samolot Suchoj Superjet 100 rozbił się w pobliżu Dżakarty 9 maja 2012 r. podczas lotu pokazowego. Rosyjski samolot Suchoj Superjet 100 rozbił się w pobliżu Dżakarty 9 maja 2012 r. podczas lotu pokazowego. Sergey Vladimirov / Flickr CC by SA
Brawura pilota była prawdopodobnie przyczyną katastrofy rosyjskiego samolotu Suchoj Superjet 100 w pobliżu Dżakarty. Czy sprawa zostanie kiedykolwiek wyjaśniona do końca?
Artykuł pochodzi z najnowszego 21 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 21 maja 2012 r.Polityka Artykuł pochodzi z najnowszego 21 numeru tygodnika FORUM, w kioskach od 21 maja 2012 r.

Gdy superjet podczas promocyjnego lotu znalazł się w obszarze powietrznym Indonezji, do kokpitu wtargnął półnagi pasażer z połyskującym srebrzyście trójzębem w ręku. Był to dziennikarz i bloger Siergiej Dolja, specjalizujący się w relacjach z podróży. Wystąpił z nagim torsem, za to przykleił sobie bujną siwą brodę, a na głowę nałożył koronę ze srebrnego papieru. W samolocie, nadlatującym od północy w kierunku stolicy Indonezji Dżakarty, Dolja wcielił się w rolę Neptuna, boga mórz. „10 tys. metrów nad poziomem morza naśladowałem chrzest, jaki marynarze przechodzą na równiku” – oznajmił dziennikarz.

Dolja chciał świętować w związku z faktem, że Suchoj Superjet 100 (SSJ 100) po raz pierwszy poleciał na południową półkulę. Z tym odrzutowcem pasażerskim rosyjski przemysł lotniczy związał wszystkie nadzieje. Maszynę zbudował koncern Suchoj, mający dotychczas 80-letnie doświadczenie w budowie samolotów bojowych.

Przedtem pito szampana

SSJ 100 miał dokonać reklamowego oblotu dynamicznego azjatyckiego rynku. Podczas postoju w Kazachstanie samolot zwiedził już prezydent Nursułtan Nazarbajew. Następnie Rosjanie zamierzali zrobić wrażenie na indonezyjskiej klienteli. Nastroje na pokładzie były przednie. „Pito szampana” – wspomina bloger Dolja. W kokpicie drugi pilot zrobił rzekomemu Neptunowi pamiątkowe zdjęcie swoim telefonem komórkowym. Po wylądowaniu indonezyjskie stewardesy, w szpilkach i krótkich spódniczkach, pozowały obok samolotu.

Nazajutrz nie żyła już cała załoga, a także wszyscy pasażerowie.

Reklama