Włochy (tym razem północne) nawiedziło kolejne silne trzęsienie ziemi. Bilans: siedem ofiar śmiertelnych (wśród nich czterech robotników i 37-letnia Niemka, która zmarła na zawał serca), 50 rannych i 4 tys. osób bez dachu nad głową. Szczególnie silne wstrząsy odczuwane były w Bolonii, Ferrarze i Modenie. Ucierpiało wiele cennych zabytków. Na szczęście jest też historia podnosząca na duchu, pozostawiająca nadzieję. 5-letnia Vittoria Vultaggio z Obici, niedaleko Finale Emilia, została uratowana dzięki włoskiemu lekarzowi, który o 4 rano dodzwonił się do Rzymu z... Nowego Jorku.
Na sufit pokoju Vittorii upadła średniowieczna wieża, należąca do przylegającego do domu sanktuarium. Dwie belki, które wytrzymały siłę uderzenia, utworzyły nad dziewczynką namiot ochronny, ale pozostała ona uwięziona pod gruzami. Przerażeni rodzice nie wiedzieli, jak jej pomóc. „Wszystkie numery alarmowe były zablokowane – powiedziała SkyTg24 matka Vittorii. – Próbowałam wybrać numer mojej najlepszej przyjaciółki, ale odebrał jakiś mężczyzna. Okazało się, że jest lekarzem i pracuje w Ameryce. Jego numer telefonu różni się od numeru mojej przyjaciółki tylko jedną cyfrą. Poprosiłam go, żeby skontaktował się z komisariatem w Rzymie i powiadomił za jej pośrednictwem wszystkie osoby, które mogłyby mi pomóc”. Kobieta nie pamięta nazwiska lekarza – Passeri, Passerini... Nie wiadomo więc, kto ocalił Vittorię, ale najważniejsze, że jest żywa.