Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Bandyci z listy Forbesa

Gangsterzy na liście najbogatszych ludzi świata

Plakat filmowego hitu z Bollywood. Film „Dawno temu w Bombaju” jest opowieścią o losach Dawooda Ibrahima. Plakat filmowego hitu z Bollywood. Film „Dawno temu w Bombaju” jest opowieścią o losach Dawooda Ibrahima. materiały prasowe
Listę najpotężniejszych ludzi świata otwierają prezydenci USA, Rosji i Chin. Ale wśród polityków i prezesów można znaleźć też dwóch gangsterów: Joaquina Guzmana i Dawooda Ibrahima.
Dawood Ibrahim, indyjski wróg publiczny numer jeden, nosi duże ciemne okulary, ma filmowy uśmiech i uwielbia filmy z Bollywood.AP/East News Dawood Ibrahim, indyjski wróg publiczny numer jeden, nosi duże ciemne okulary, ma filmowy uśmiech i uwielbia filmy z Bollywood.

Pierwszego lipca mieszkańcy Meksyku wybiorą nowego prezydenta kraju. Ktokolwiek nim zostanie, otrzyma w spadku trwającą od sześciu lat wojnę z kartelami narkotykowymi. Felipe Calderón walczył z nimi wszelkimi dostępnymi środkami, przeciwko przemytnikom posłał nawet wojsko. Mimo to kartele są potężne jak nigdy, a pierwszy narkobaron odniósł w ubiegłym roku podwójny sukces.

Meksykański Al Capone

Zajął miejsce Osamy ibn Ladena w rankingu najbardziej poszukiwanych przestępców na świecie i po raz drugi trafił na listę najpotężniejszych magazynu „Forbes”. W brudnej puchówce nie pasuje zbytnio do towarzystwa, ale to właśnie numer 55 – między Billem Grossem, założycielem największego funduszu obligacji (54), a szefem pakistańskiego wywiadu ISI Ahmedem Szują Paszą (56). Opis: „Joaquin Guzman, szef kartelu przemytniczego Sinaloa, odpowiedzialnego za 25 proc. narkotyków trafiających z Meksyku do USA”.

Zdjęcie z listy „Forbesa” pochodzi sprzed 19 lat. Nowszego nie ma, bo Guzman dba o anonimowość. Pochodzi z bardzo biednej rodziny, a pierwsze pieniądze zarobił sprzedając pomarańcze skradzione z sąsiedniego sadu. Dziś ze swojej kryjówki w górach Sierra Madre w centralnym Meksyku rządzi imperium wartym ponad 5 mld dol., a swoimi wpływami obejmuje znaczną część Meksyku i Ameryki Środkowej. Mimo to Guzman – dla kamratów El Chapo, czyli krótki – najbezpieczniej czuje się w rodzinnej prowincji Sinaloa. Nie przejmuje się międzynarodowym listem gończym i nagrodą wyznaczoną za swoją głowę – jest zbyt wpływowy, aby bać się aresztowania.

Polityka 24.2012 (2862) z dnia 13.06.2012; Świat; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Bandyci z listy Forbesa"
Reklama