Mario Castelo Quintero, 27-letni tekściarz i wokalista, chwali się nową balladą. Przy stoliku w restauracji hotelu San Marcos w centrum Culiacán, kolebce kartelu z Sinaloa, nuci do dyktafonu. Że wrogowie boją się jego nożyków, które „skrócą ich o głowy”. Że odczuwa „rozkosz, gdy wrogowie cierpią męki”. Że „poćwiartuje ich i spali”. Że narrator tej krwawej ballady – cyngiel mafii narkotykowej – lubi rozlewać krew wrogów z konkurencyjnego kartelu, tak jak kazał szef. Wychwala przewagę wiernej przyjaciółki, ba!, wręcz pieści ją słowami. Nie jest nią ukochana dziewczyna, lecz bazooka.
Mario jest liderem grupy Fusion Norteńa, która tworzy i śpiewa modne ballady wychwalające narkotykowych bossów i codzienne zdarzenia z życia narkoświatka. Te ballady nazywają się narcocorridos.
Corridos – bez przedrostka „narco” – śpiewali przy akompaniamencie gitary hiszpańscy trubadurzy, którzy przybyli do Nowego Świata razem z konkwistadorami. Muzyka przeszła wiele przeobrażeń melodycznych i tematycznych. W czasie wyzwalania się Meksyku spod władzy Hiszpanów teksty corridos sławiły bohaterskich bojowników; w czasie rewolucji społecznej na początku XX w. – rewolucjonistów.
Dzisiaj nazwa gatunku ma przedrostek narco-, a ballady opowiadają np. o śmierci ważnej figury kartelu i heroicznych czynach zabitego, o transporcie kokainy, który wpadł w ręce straży granicznej USA, o losie zwykłego cyngla mafii, o torturowaniu wroga. Grają gitary, bas, perkusja i akordeon – najczęściej w rytm walczyka lub polki.