Symbolem tej wojny będzie telefon komórkowy. Syryjski reżim zatrzasnął kraj dla większości zagranicznych dziennikarzy, więc działania wojenne znamy głównie z nagrań syryjskich rebeliantów, wykonywanych najczęściej telefonem. Takich jak to z 23 lipca z Aleppo: grupa brodatych mężczyzn w wojskowych kurtkach kryje się w bocznych uliczkach miasta i ostrzeliwuje kolumnę czołgów sunących główną ulicą. Właściciel telefonu nieustannie krzyczy: „Bóg jest wielki”, tak głośno, że przekrzykuje karabinową palbę. Chwilę później u wylotu ulicy przejeżdża palący się czołg. Operator ścisza głos, ręka mu drży, w trzęsącym się kadrze widać, że otwiera się czołgowy właz i przerażona załoga błyskawicznie wyskakuje z maszyny trafionej pociskiem przeciwpancernym.
Jeszcze jedno Allah akbar i czołg wylatuje w powietrze. Teraz cięcie. Czołg już się dopala, na ulicy leży ciało z przestrzeloną głową, to prawdopodobnie zastrzelony na miejscu czołgista. Rebelianci świętują strzałami w powietrze – oto oddziały Wolnej Armii Syryjskiej wygrywają koleje starcie.
W dzielnicach Aleppo, gdzie nie toczą się walki, życie płynie w miarę normalnie – nadal jest prąd, działają sieci komórkowe, więc wrzucenie czegoś do Internetu nie jest wielkim wyczynem. Film szybko trafił na YouTube i profil Wolnej Armii Syryjskiej (WAS) na Facebooku, stamtąd ściągnęły go telewizje na całym świecie. Propaganda to kluczowa broń w tej wojnie, tutaj reżim Baszara Asada jest w defensywie.
Bój o Aleppo
Końcówka lipca była najbardziej krwawym okresem trwającej od 500 dni rebelii przeciwko dyktatorowi. Rebelianci szturmowali stołeczny Damaszek i Aleppo, największe miasto kraju i centrum finansowe, uznawane za bastion reżimu, dotychczas oszczędzane przez rewolucję.