Radykałowie będą bardziej radykalni
Żakowski rozmawia z Benjaminem Barberem o świecie po zwycięstwie Obamy
Jacek Żakowski: – Kto wygra?
Benjamin Barber: – Obama.
Dlaczego?
Bo Romney ma dwóch przeciwników. Obamę i siebie.
Madonna obiecała, że jak Obama wygra, to pokaże się nago. A pan?
Mój striptiz nie zachęci nikogo. A poza tym bardziej będę się cieszył z przegranej Romneya niż z wygranej Obamy.
Bo?
Bo żaden z nich nie będzie prezydentem, jakiego światu potrzeba.
Co Obamie dolega?
Nie jest dość silny, postępowy, przekonany o znaczeniu nowej współzależności. Nigdy się nie przeciwstawił jastrzębiom. Jego mowa na uroczystości wręczenia pokojowego Nobla była mową wojenną. W sprawie ekologii nie dokonał obiecywanej zmiany. W rządzie Obamy za walkę z kryzysem odpowiadają ludzie, których decyzje z czasu rządów Clintona przyczyniły się do wywołania kryzysu. To są ludzie Wall Street. Wybitni ekonomiści, tacy jak Jerry Dimond, Paul Krugman, Jeff Stiglitz, Jeff Sachs, George Soros, nie mają żadnego wpływu. Ludzie Wall Street przeprowadzili programy stymulacyjne, które pomogły Wall Street i dzięki którym gospodarka się trochę kręci, ale dużo za mało, jak na skalę kryzysu. Nawet w reformie zdrowotnej, zamiast stworzyć jednego publicznego ubezpieczyciela, ustąpił republikanom i oddał publiczne ubezpieczenia w ręce drogich prywatnych korporacji.
Mimo to ledwie swój projekt przepchał przez Kongres, a potem ledwie obronił go w sądach.
I wygrał dzięki Johnowi Robertsowi, republikańskiemu sędziemu Sądu Najwyższego, który po długich wahaniach zachował się uczciwie, głosując zgodnie z interpretacją prawa, a przeciw własnym poglądom.