Francuscy sędziowie wystąpili o ekshumację palestyńskiego przywódcy Jasera Arafata (zmarł w 2004 r. w paryskim szpitalu) i właśnie wezwali wdowę na przesłuchanie. Chcą zweryfikować podejrzenia, iż został otruty radioaktywnym polonem. Podobne podejrzenia doprowadziły do ekshumacji ze stambulskiego mauzoleum zwłok prezydenta Turguta Őzala, zmarłego na atak serca w 1993 r. Poprzedziło ją dochodzenie zarządzone przez obecnego prezydenta Abdullaha Güla. W jego trakcie wyszło na jaw szereg nieprawidłowości. Nie ma na przykład wyników autopsji zmarłego, zaginęła także analiza krwi. Jego rodzina od dawna głosiła, że padł on ofiarą morderczego otrucia. Niedawno brat zmarłego prezydenta, Korkut Őzal, wystąpił z oskarżeniem, że za otruciem Turguta stoją wojskowi, a konkretnie związek spiskowy zawiązany w armii, nazywany Ergenekon. Za udział w tej organizacji, która miała przeprowadzić zamach stanu, 330 wojskowych wysokiej rangi zostało w tym miesiącu skazanych na kary więzienia sięgające 20 lat (choć w sprawie zasadności oskarżeń i rzetelności procedury sądowej turecka opinia publiczna jest mocno podzielona).
Z Őzalem, premierem w latach 1983–89, wybranym następnie przez parlament na prezydenta, armia mogła mieć na pieńku. Konsekwentnie wyprowadzał kraj z dyktatury wojskowych, liberalizował gospodarkę, prowadził rozmowy z mniejszością kurdyjską i doprowadził do silnego sojuszu z Waszyngtonem, czego symbolem było wsparcie dla pierwszej interwencji przeciwko Irakowi (w 1991 r.). Z kolei wersja o spisku i otruciu Őzala byłaby bardzo na rękę aktualnie rządzącej umiarkowanej islamskiej AKP premiera Erdogana, która z armią ma na pieńku jeszcze bardziej.