Od nowego roku amerykański „Newsweek” przechodzi do Internetu. Nie miał wyjścia – sprzedaż pisma spadła z 3,14 mln egzemplarzy w 2000 r. do ciągle imponującego 1,5 mln, ale udział dochodów z reklam w budżecie spadł o 80 proc. Ucieczka do sieci ma ograniczyć deficyt pisma, który w 2011 r. sięgnął 40 mln dol. przede wszystkim z powodu wysokich kosztów obsługi zadłużenia.
Tygodnik „Time”, największy konkurent „Newsweeka”, ma się tylko nieco lepiej – zanotował spadek sprzedaży z 4,2 mln w 1997 r. do 3,38 mln obecnie. Tygodniki muszą szukać nowych sposobów dotarcia do czytelników, zwłaszcza młodych. Wiek przeciętnego czytelnika „Time’a” to już 45 lat, „Newsweeka” – 47. Według Pew Research Center w ciągu dekady odsetek respondentów, którzy w ciągu ostatniej doby zajrzeli do jakiegokolwiek tygodnika, spadł z 23 do 17 proc. Do Internetu uciekają nie tylko czytelnicy – liczba stron reklamowych we wszystkich amerykańskich tygodnikach spadła z 18 tys. w 2006 r. do prognozowanych 10 tys. w 2012 r. W tym roku po raz pierwszy przychody z reklam w amerykańskim Internecie będą wyższe od tych z całej prasy drukowanej.
Migracja czytelników do Internetu nie oznacza, że są oni skłonni przerzucić tam również swoje pieniądze. W czerwcu potężny portal polityczny „The Huffington Post” zaprezentował w sieci swój płatny tygodnik. Z powodu minimalnego zainteresowania od sierpnia jest on już dostępny za darmo. Eksperci twierdzą, że to samo może czekać „Newsweek”. Ale źródeł porażki doszukują się w polityce redakcyjnej (próby tabloidyzacji) i inwestycyjnej. Dwa lata temu właściciele tygodnika uznali, że jego marka niewiele znaczy w Internecie, i dlatego doprowadzili do sojuszu z prężnym portalem informacyjnym „The Daily Beast”. Teraz treści z portalu nadal będą dostępne za darmo, a sojusz ma zarabiać na internetowych tekstach „Newsweeka”.