Świat

Pożegnanie z magiczną Afryką

Domosławski o Afryce wg Leszczyńskiego

Zobaczyłem miejsce, w którym ludzie są bardzo podobni do nas – pisze Leszczyński. Na fot. mieszkanka RPA. Zobaczyłem miejsce, w którym ludzie są bardzo podobni do nas – pisze Leszczyński. Na fot. mieszkanka RPA. Jeffrey Barbee/The New York Time / East News
Dlaczego miliony ludzi rocznie umierają na malarię, choć wiadomo, jak z tą chorobą walczyć? Dlaczego ludzie w kraju bez wojen wciąż głodują? Czy mikrokredyty mogą wybawić ich z nędzy? W jakim stopniu bieda zagraża demokracji? I dlaczego programy pomocy dla Afryki zawodzą?

Tajemnicza, dzika Afryka to podszyta wyższością legenda. Mit. „Afrykańskie nieroby” harują od świtu do zmierzchu za grosze, niczym europejscy proletariusze w XIX w. Wiele ich nieszczęść to nie skutek zrządzeń niebios i niedbalstwa, lecz – paradoksalnie – wynik ich racjonalnych zachowań.

Adam Leszczyński, reporter i historyk, rzucił się na wody, które niejeden przed nim przepłynął, ale wyniósł z tej podróży więcej niż inni – wielu zresztą skończyło na mieliznach stereotypów. W swej reportersko-eseistycznej książce prowadzi nas przez Ghanę, Kenię, Ugandę, Malawi, RPA, a w czasie wędrówki często sugeruje: zapomnijcie o egzotycznej Afryce, gdzie rządzą irracjonalne instynkty, czarownicy trzymają ludzi w okowach strachu, a biali podróżnicy walczą z jadowitymi wężami.

Autor zabiera nas na giełdę tytoniową w Lilongwe, do rolników w Kumasi, slumsu w Nairobi, rybaków nad Jeziorem Wiktorii, szpitali w Ugandzie i w Ghanie. Obserwuje, zadaje pytania, a zasłyszane odpowiedzi i własne spostrzeżenia konfrontuje ze statystykami, rozmaitymi teoriami, stereotypami („Każdy rasista, uważający Afrykanów za leserów i nierobów, powinien odwiedzić giełdę tytoniową w Lilongwe...”). Okazuje się, że uparte skupianie się na szczególe czy podawaniu twardych danych nie stanowi tu obciążenia, jest raczej nieocenioną zaletą i wielkim plusem książki.

 

 

Mamy tu czasem otwartą, czasem dyskretną polemikę z podszytymi poczuciem wyższości mitami. Jeden z nich sugeruje, że Afrykanie mają skłonność do plemiennych wojenek, mściwości, lenistwa – ergo: „mają to, na co zasłużyli”. Leszczyński – historyk ze szkoły prof. Marcina Kuli – sięga do kronik Bolesława Prusa, który opisywał Warszawę, gdzie nie toczyły się wojny, a mimo to biedni głodowali; przegląda statystyki śmiertelności niemowląt w XIX-wiecznym Liverpoolu i stwierdza, że „czyściec, przez który przeszła Anglia, współczesnym przypominał raczej piekło – otchłań bez drogi wyjścia”. Czyż nie tak właśnie – jako „otchłań bez drogi wyjścia” – postrzegamy dzisiejszą Afrykę? Konfrontacja społecznych plag Europy sprzed ponad wieku z plagami dzisiejszej Afryki to najbardziej oryginalny rys książki. Dzięki niej widzimy, że Afrykanie to my, tylko 100–150 lat wcześniej. Afryka jest w innym miejscu rozwoju, bo miała inną historię (także klimat, bogactwa naturalne i parę innych czynników), a Europejczycy byli, zdaje się, w tę historię zamieszani – i nie jako dobroczyńcy.

Leszczyński przekonująco broni racjonalności zachowań Afrykanów, które ludziom Zachodu jawią się jako głupie, nierozsądne, dziecinne. Powiada: w biednych społeczeństwach nietrafna decyzja może sprawić, że jutro człowiek nie będzie miał co jeść; życiowe kalkulacje obciążone są poczuciem niepewności jutra i brakiem zaufania do instytucji. Po co – na przykład – płacić za wodę z pompy, jeśli ten, komu zapłacimy, zgarnie forsę do kieszeni, a nie zainwestuje w konserwację? Jaką ma się gwarancję, że za rok będzie można nadal z pompy korzystać? Po co dbać o dobro powszechne, skoro nikt tego nie robi? Warto grać tylko na siebie i swoich bliskich.

To racjonalne, zauważa Leszczyński, choć nieraz brutalne i nie zawsze prowadzi do pokoju i szczęścia wspólnoty. „Afrykanie, których znam, często są nawet bardziej racjonalni niż Europejczycy albo Amerykanie, każde nieracjonalne zachowanie może kosztować ich znacznie więcej”.

Opowieść o Afryce Leszczyński kończy polemiką z książką „Heban” Ryszarda Kapuścińskiego i szkołą pisania o Afryce jako kontynencie magicznym, trudnym do pojęcia. „Nie widziałem takiego kontynentu: zobaczyłem miejsce, w którym ludzie są bardzo podobni do nas, w którym nowoczesność miesza się w paradoksalny sposób z plemienną tradycją, i w którym telefony komórkowe mają już wszyscy, nawet koczownicy mieszkający na pustyni”. Leszczyński odziera „polską” Afrykę z magii. Zamiast pieczonej kassawy, świeżych kwiatów i gnijących wodorostów czujemy smród tytoniowego pyłu w Malawi, fekaliów w slumsach Kenii i umieralni dzieci w Ugandzie. Książka Leszczyńskiego jest pożegnaniem z magiczną Afryką, o jakiej czytaliśmy przez ostatnich kilkadziesiąt lat.

Adam Leszczyński, Dziękujemy za palenie, wyd. Polska Akcja Humanitarna, 2012.

Polityka 44.2012 (2881) z dnia 29.10.2012; Świat; s. 51
Oryginalny tytuł tekstu: "Pożegnanie z magiczną Afryką"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną