Za to, co się stało, nikt nie ponosi winy” – powtarza Samuel Koch. Dwa lata temu ten promieniujący energią życia 23-latek przecenił swoje sportowe możliwości i na oczach milionów telewidzów 191 edycji popularnego niemieckiego widowiska „Załóżmy się, że...?” złamał sobie kark.
Dziś, przykuty do inwalidzkiego wózka, może poruszać jedynie głową i po części prawą dłonią. Jest ulubieńcem niemieckiej publiczności. W jednym z seriali zagrał siebie, młodego człowieka sparaliżowanego po wypadku. Jego autobiografia „Dwa życia” stała się bestsellerem, a „Spiegel” jego rozmowę z Philippe’em Pozzo di Borgo, pierwowzorem bohatera „Nietykalnych”, głośnego filmu o przyjaźni sparaliżowanego milionera z jego czarnoskórym pielęgniarzem z półświatka, uznał za temat okładkowy.
Obaj nie twierdzą, że kusili los. Po prostu mieli pecha.
Całkowicie sparaliżowany
Pozzo di Borgo to francuski arystokrata, który według własnych słów „urodził się ze srebrną łyżeczką w ustach” – wychowywał się w pałacach, ukończył elitarne szkoły i w wieku 42 lat był dyrektorem generalnym jednej z wielkich firm eksportujących szampana. W wolnych chwilach latał na paralotni, na uszach miał słuchawki, w ustach skręta. Tamtego dnia kłopoty w firmie spowodowały, że nie był skoncentrowany. Spadł, łamiąc sobie kręgosłup. Od 19 lat jest całkowicie sparaliżowany.
Koch, młody Niemiec, który od szóstego roku życia uprawiał wyczynową gimnastykę, próbował niemal każdej dyscypliny sportu. Przeszedł kurs kaskaderów, gdzie nauczono go spadać ze schodów, podpalać się i wypadać z samochodów, ale po maturze nie bardzo wiedział, co ze sobą zrobić. Nie udało mu się zostać pilotem wojskowym, bo nie potrafił rozkojarzyć – jak to robią perkusiści – rąk i nóg.