Jimmy Savile za życia nie został nawet formalnie przesłuchany, a cóż dopiero oskarżony i skazany, choć policja i prokuratura miały doniesienia ofiar seksualnego drapieżnika. Uznano jednak, że dowody są niedostateczne, by wziąć gwiazdora na serio w obroty. Oświadczenie BBC mówi prawdę, ale nie tłumaczy jasno, czemu w korporacji nie zrobionego porządnego wewnętrznego śledztwa po skargach ofiar molestowanych przez Savile’a na terenie BBC.
Czy upiekło mu się, bo był tym kim był, jedną z twarzy BBC, szalenie lubianym showmanem, prezenterem, didżejem, bardzo efektywnym zbieraczem funduszy na cele charytatywne, osobą szanowaną i honorowaną w wielkim świecie. Królowa przyznała mu szlachectwo, papież Jan Paweł II order św. Grzegorza (Watykan rozważa anulowanie tej decyzji).
Oczywiście nikt w pałacu królewskim czy papieskim nie wiedział o drugim mrocznym życiu nagradzanego. Jak to wszystko było możliwe, ustalą specjaliści z policji, którzy teraz pracują pełną parą, choć wcześniej się tak nie kwapili. Ale trzeba zaznaczyć, że nie byłoby obecnej wrzawy w brytyjskich i amerykańskich mediach na temat brudnych czynów Savile, gdyby nie pokazany pod koniec września demaskatorski film dokumentalny o „innej stronie” celebryty. Film zrobił były policjant, specjalista od tropienia pedofilów.
Sprawa Savile’a nie schodzi z czołówek mediów. Wypowiada się zbulwersowany premier Cameron: płacącym abonament na BBC należą się wyjaśnienia. Policja daje do zrozumienia, że celebryta pobił w latach szczególnej aktywności rekordy seksualnego rozwydrzenia: jest już ponad 300 zeznań pokrzywdzonych, większości kobiet, w tym nieletnich. Co więcej, policja szykuje aresztowania innych gwiazd, które mogą być zamieszane w aferę Savile’a lub samodzielnie nękały seksualnie różne osoby w różnych miejscach i instytucjach.
Prestiż BBC i innych uwikłanych w skandal z Savilem instytucji został poderwany, być może na bardzo długo, bo mało co tak dziś bulwersuje ludzi jak pedofilia, drapieżnictwo seksualne i próby zamiatania pod dywan tych ciężkich przestępstw. Sprawa Savile’ a przypomina jednocześnie, że Kościół nie ma bynajmniej monopolu na te ohydztwa.