Do „Spiegla” wyciekł raport BND (służby wywiadowczej Niemiec), że na Cyprze ciągle łatwo jest prać pieniądze, a pomoc finansowa Unii dla ratowania sektora bankowego wesprze głównie rosyjskich oligarchów i ludzi mafii, którzy tu uciekli przed rodzimym fiskusem. Raport wymienia 80 nazwisk biznesmenów, którzy z takiego procederu skorzystali. Szacuje rosyjskie lokaty na wyspie na 20,3 mld euro, czyli więcej niż cypryjski PKB. 900-tysięczny Cypr jest największym bezpośrednim inwestorem w Rosji; zarejestrowanych jest tu ponad 2 tys. rosyjskich firm, przyciągniętych 10-proc. podatkiem od dochodów spółek i słabą kontrolą przepływów finansowych. Za 25 mln euro inwestycji można kupić cypryjskie obywatelstwo, a przy okazji paszport Unii. I kilkunastu bogatych Rosjan się na to skusiło.
Władze w Nikozji potraktowały te zarzuty jako oszczerstwo i akcję mającą odstraszyć inwestorów. W dodatku przeciek nastąpił tuż przed kolejną wizytą trojki (KE, EBC i MFW), mającej ustalić warunki udzielenia pomocy. Cypr szacuje swoje pilne potrzeby na 5 mld euro, Bruksela – raczej na 10, a rozmowy idą jak po grudzie, zwłaszcza te dotyczące niezbędnych oszczędności budżetowych, obcięcia płac w budżetówce i rezygnacji z trzynastej pensji oraz szerokiego programu prywatyzacji. Mowa jest też o uszczelnieniu systemu bankowego i podwyżce CIT, co Nikozja traktuje jako zamach na własną suwerenność. Słowem to, na co w bólach w końcu zgodzili się bracia Grecy, na Cyprze ciągle jest nie do pomyślenia (zresztą w lutym są wybory). A czas ucieka i może zabraknąć na grudniowe wypłaty. Znów mają pomóc Rosjanie i pożyczyć drugi już miliard euro. Niejako na osłodę Gazprombank dostał właśnie licencję na eksploatację podmorskich złóż gazu ziemnego.