Obecny system to postępujący demontaż państwa socjalnego, stopniowa prywatyzacja społecznych funkcji państwa i upadek demokratycznego porządku prawnego w Europie – kto tak opisuje sytuację? To słowa przewodniczącego czeskiego Sądu Konstytucyjnego, Pavla Rychetskiego.
Piękni przegrani
Czechom bardziej niż problemy gospodarcze doskwiera rozczarowanie. Większość obywateli nie ufa establishmentowi, partiom politycznym i wielu instytucjom państwowym, widać zmęczenie i zniechęcenie obietnicami bez pokrycia składanymi przez polityków. Rozdrażnienie wywołuje też wysoki poziom korupcji. Ciekawe, że podobne zjawiska rozczarowania stylem rządzenia przeżywają również inne kraje Europy Środkowej.
Na Węgrzech, według niedawnych sondaży, około 60 proc. wyborców nie wie, na kogo zagłosuje w najbliższych wyborach. Rankingi rządzącej partii FIDESZ spadły poniżej 20-procentowego progu, choć jeszcze dwa lata temu partia obecnego premiera Viktora Orbána wygrała wybory z imponującym rezultatem 53 procent. Apatia często idzie w parze z tzw. syndromem zbawiciela, gdy niezadowolenie z władzy prowadzi do wysokiego poparcia dla opozycji, która na wyborach otrzymuje zawyżone wyniki i odnosi zdecydowane zwycięstwo. W ślad za Węgrami, które w 2010 r. podarowały Orbánowi kontrolę nad parlamentem, podobną drogą ruszyła Słowacja. W marcu br. centrolewicowa partia Smer Roberta Fico zdobyła 44 proc. głosów, co dało jej prawo samodzielnego formowania rządu – pierwszego niekoalicyjnego gabinetu od 1993 r.
Pełna wersja artykułu dostępna w 47 numerze "Forum".