Długo jeszcze? Mała dziewczynka przez kolejne godziny dzielnie znosiła podróż, przeglądała ilustrowane książeczki i rozwiązywała zgadywanki. Doszła jednak do granic wytrzymałości. Ulotniło się wszelkie zainteresowanie, zmieniające się krajobrazy za oknem pociągu przestały przyciągać wzrok, a puste godziny ciągną się w nieskończoność. Bezczynność przemienia się w mękę i dziecko zanosi się rozpaczliwym płaczem. To arcyludzka pierwotna emocja. Oprócz głodu, pragnienia i bólu mało które doznanie jest dla nas tak przykre, jak zwykła bezczynność i nuda.
Myśli na manowcach
Wokół dziewczynki siedzą dorośli uzbrojeni w książki, czasopisma, laptopy i smartfony. Kto ma rozległe zainteresowania i jest dobrze zorganizowany, potrafi się w dzisiejszych czasach skryć przed nudą za multimedialnym wałem ochronnym i ostatnie wolne jeszcze minuty wypełnić inspirującą rozrywką. Ale ten i ów pasażer odkłada książkę na bok i patrzy w dal. Można by pomyśleć, że tracą czas. Jednak czy nuda naprawdę jest czymś całkowicie zbędnym? Może od czasu do czasu – również za dnia – powinniśmy pozwolić naszemu umysłowi na chwilę odpoczynku?
Nadmiernej nudzie towarzyszą poważne zaburzenia psychiki. Jednocześnie jednak pobudza ona ludzki umysł do nowych doznań i myśli. Nie powinniśmy zatem całkowicie usuwać z naszego życia tej luksusowej dolegliwości. Eksperymenty badaczy mózgu i psychologów procesu myślenia wykazują bowiem, że w mgławicy bezładnie krążących myśli kryje się klucz do kreatywności i sukcesu.
Pełna wersja artykułu dostępna w 48 numerze "Forum".